Prof. Kłusek: badania nad stratami wojennymi powinny być rozwijane. Mamy bardzo bogate zasoby źródeł
Badania nad polskimi stratami w II wojnie światowej powinny być prowadzone i rozwijane; mamy olbrzymie i szczegółowe zasoby archiwalne; mam nadzieję że raport będzie bilansem otwarcia i będzie uzupełniany - powiedział PAP prof. Mirosław Kłusek, jeden z autorów raportu o stratach wojennych Polski.
1 września - jak w lipcu zapowiadał prezes PiS Jarosław Kaczyński - ma zostać opublikowana pierwsza część raportu opracowywanego przez Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej.
Dyrektor Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego oraz jeden z autorów raportu historyk gospodarczy z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Mirosław Kłusek został zapytany przez PAP, w jaki sposób zebrane zostały dane dot. polskich strat wojennych i na jakich źródłach został oparty raport. Badacz wyjaśnił, że kluczową rolę odegrały archiwalne materiały zebrane przez Biuro Odszkodowań Wojennych - funkcjonujący w latach 1945-1947 organ, którego zadaniem była dokumentacja strat wojennych państwa polskiego oraz osób prywatnych - zarówno w granicach II Rzeczypospolitej, jak i na tzw. Ziemiach Odzyskanych.
Jak tłumaczył profesor, BOW posiadało swoje filie przy innych instytucjach państwowych oraz placówki terenowe, współpracowało także m.in. z władzami lokalnymi. Prof. Kłusek podkreślił, że przy zbieraniu materiału pracowało aż 20 tys. osób.
"Cała ta dokumentacja jest bardzo szczegółowa - począwszy od przysłowiowego Jana Kowalskiego, który wypełniał taki kwestionariusz liczący nawet 12 stron - co stracił on, jego rodzina. Takich kwestionariuszy wydrukowano po wojnie około miliona sztuk. Wypełniała to na przykład głowa rodziny; także np. warszawiacy, którzy opuścili miasto po Powstaniu Warszawskim, wypełniali dotyczący Warszawy kwestionariusz tam, gdzie przebywali. Poza tymi dla osób prywatnych kwestionariusze wypełniały wszystkie instytucje w Polsce - czy to był bank, przedsiębiorstwo, zakład rzemieślniczy, urząd państwowy czy na przykład muzeum" - powiedział.
"Te kwestionariusze trafiały do instytucji odpowiedzialnych za sporządzenie takich etapowych raportów. Na przykład osoby mieszkające na wsi - jeżeli wypełnili kwestionariusz, to oddawali go do sołtysa danej wsi; potem to trafiało do gminy. Gmina robiła zestawienia, przesyłała do powiatu; powiat robił zestawienia i przesyłał to do województwa, a województwo przesyłało to do centrali. Tak samo było z przedsiębiorstwami - kwestionariusz trafiał do zjednoczenia (zakładów - PAP) i tak dalej" - mówił profesor. Jak dodał, większość kwestionariuszy się zachowała.
Profesor podkreślił również, że w pracach nad raportem wykorzystywane były najczęściej zagregowane dane z poziomu gmin czy powiatów. "To są bardzo obfite zasoby. W przyszłości to pewnie będzie także rola Instytutu Strat Wojennych - żeby te bardzo szczegółowe dane, dotyczące np. pojedynczych osób, udostępnić publicznie. Moim marzeniem jest, żeby je zeskanować i on-line udostępnić każdemu" - przyznał Kłusek.
"Obfitość materiału jest tutaj bardzo duża"
Badacz wskazał również, że np. w kwestii straconych dóbr kultury i dzieł sztuki - obszaru, za który był odpowiedzialny - autorzy raportu dysponują bardzo obszernymi zestawieniami przygotowanymi przez Ministerstwo Kultury. "Tam bardzo często znajdują się materiały konkretnych muzeów na przykład, które szczegółowo opisały, co straciły. Także inne instytucje kultury - na przykład teatry warszawskie, gdzie zestawienia są tak dokładne, że mówią o liczbie kurtyn, ręczników i innego sprzętu, nie mówiąc już o rękopisach" - powiedział.
"W przypadku bankowości sięgnąłem do ministerstwa skarbu, do którego napływały zestawienia z poszczególnych banków oraz m.in. towarzystw kredytowych. Tutaj także są bardzo bogate zasoby, podobnie jak zasób Zakładu Ubezpieczeń Społecznych" - wskazał również historyk.
Jak ocenił, "obfitość materiału jest tutaj bardzo duża". "Z pewnością ja i moi współpracownicy nie wyczerpaliśmy całego zasobu i uważam, ze będzie można o wiele głębiej wchodzić w poszczególne segmenty" - dodał.
Pytany, jaki był ostateczny cel zbierania tych danych, profesor odparł, że "my - jako państwo polskie - byliśmy robiąc to głęboko przekonani, że dostaniemy odszkodowanie od Niemiec". "To było obliczone, było przeliczone na dolary amerykańskie w końcówce 1946 roku, i to miało być przedstawione na konferencji, która miała rozstrzygać o sprawach reparacji i odszkodowań, przez stronę polską. To, że nie zostało przedstawione i nie było między Polską a Niemcami układu gwarantującego odszkodowania, to już jest nie wina państwa polskiego, ale Związku Sowieckiego" - podkreślił prof. Kłusek.
Autor raportu został również zapytany o podobne działania badawcze w innych krajach.
"Mam wrażenie, że my teraz tym raportem i zaangażowaniem wyznaczamy pewne trendy i pokazujemy, że pewne rzeczy można zrobić i można się o nie upomnieć. Nie w każdym kraju jest atmosfera polityczna, by takie badanie robić i sporządzać taki raport. Nie ukrywajmy - jest to decyzja polityczna, ale oczywiście jako naukowiec uważam, że niezależnie od decyzji polityczne takie badanie powinny być robione, bo może się okazać, że my mniej wiemy o skutkach ekonomicznych i gospodarczych II wojny światowej niż Potopu szwedzkiego. Te badania powinny być robione, niezależnie od tego, czy będą wykorzystywane, czy nie" - stwierdził prof. Kłusek.
"Bilans otwarcia"
Jak dodał, raport ma stanowić pewien "bilans otwarcia". "On jest oczywiście bardzo dobrze przygotowany, ale na miarę możliwości jakie mieliśmy - metod, jakie mogliśmy zastosować i zasobu archiwalnego jakim dysponowaliśmy. Ale nikt nie może zagwarantować, że nie dojdą nowe źródła archiwalne, znalezione gdzie indziej, na przykład poza granicami - czy w Moskwie się otworzą archiwa, czy Niemcy udostępnią pewne materiały, czy zastosuje się inne metody. Z ogromną radością bym czekał, żeby takie badania były kontynuowane i żeby ten raport był uzupełniany i po prostu żył" - podkreślił profesor.
Raport był przygotowany przez funkcjonujący w poprzedniej kadencji parlamentu - od września 2017 r. - Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Zespół, którym kierował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, przygotowywał raport dotyczący strat Polski poniesionych w wyniku II wojny światowej i wysokości odszkodowania dla Polski od Niemiec. Jak poinformował w rozmowie z PAP, nad raportem pracowało ok. 30 naukowców - historyków, ekonomistów, rzeczoznawców majątkowych - oraz 10 recenzentów.
Dalsze prace nad raportem mają być prowadzone przez powołany w Instytucie Strat Wojennych im. Jana Karskiego powołanym pod koniec 2021 r.(PAP)
Autor: Mikołaj Małecki
mmi/