O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

USA: służby wymogły koniec protestów i zamieszek w Waszyngtonie

Po deklaracji prezydenta USA Donalda Trumpa o zmobilizowaniu wojska siły bezpieczeństwa wymogły w nocy z poniedziałku na wtorek godzinę policyjną, kończąc protesty i zamieszki w centrum Waszyngtonu.

Waszyngton, USA. Fot. PAP/EPA/SAMUEL CORUM
Waszyngton, USA. Fot. PAP/EPA/SAMUEL CORUM

PAP/ Adam Ziemienowicz

Prezydent w swoim wystąpieniu w Ogrodzie Różanym zapowiedział, że kieruje do stolicy USA "tysiące ciężko uzbrojonych żołnierzy, członków personelu wojskowego i służb bezpieczeństwa, by zakończyć zamieszki, plądrowanie, wandalizm, napaści oraz bezmyślne niszczenie mienia".

Po początku obowiązywania godziny policyjnej w Waszyngtonie służby bezpieczeństwa zaczęły ją ściśle egzekwować. Skrzyżowania w centrum miasta zablokowano; Biały Dom otoczyła policja. Na ulicach widać było oddziały Gwardii Narodowej, straży granicznej, a nawet Agencji do Walki z Narkotykami (DEA). Na miejscu był przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Mark Milley.

Tłum rozbijano na mniejsze grupy i spychano na ulice oddalone od Białego Domu. Używano granatów hukowych, flar oraz gazu łzawiącego. Nad miastem nisko latały wojskowe śmigłowce; jeden zszedł nawet poniżej poziomu dachów budynków. Demonstrujący wygrażali śmigłowcom i wykonywali w ich kierunku wulgarne gesty. "To nie jest Bagdad, to Ameryka" - mówił jeden z nich.

Noc z poniedziałku na wtorek była zdecydowanie spokojniejsza niż w weekend. Ulice niemal opustoszały, nie słychać było śmigłowców oraz policyjnych syren. Dziennik "Washington Post" poinformował o jednym budynku, w którym schowało się 100 protestujących.

Kontrowersje budzi użycie przez służby gazu łzawiącego, by przepędzić protestujących sprzed Białego Domu i utorować drogę Trumpowi do pobliskiego kościoła episkopalnego św. Jana. W poniedziałek wieczór prezydent wyszedł ze swojej rezydencji i na chwilę przystanął przed tą świątynią, gdzie z Biblią w prawej dłoni pozował do zdjęć.

Krok ten skrytykowały władze kościoła, który w ostatnich dniach był w epicentrum protestów.  "Wszystko, co powiedział i zrobił (Trump), służy wznieceniu przemocy" - oceniła biskup Mariann Budde. Dodała, że nikt z Białego Domu nie kontaktował się z nią w kwestii przyjścia prezydenta przed świątynię. 

"Używanie gazu wobec pokojowo protestujących, tylko po to, by prezydent mógł pozować do zdjęć przed kościołem, hańbi każdą z wartości, których uczy nas wiara" - napisała natomiast na Twitterze szefowa Izby Reprezentantów, Demokratka Nancy Pelosi. 

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)

Zobacz także

  • Marcin Przydacz. Fot. PAP/Paweł Supernak
    Marcin Przydacz. Fot. PAP/Paweł Supernak

    Przydacz: obrona wschodniej flanki NATO nie może spoczywać tylko na barkach Europy Środkowej i Wschodniej

  • Flagi USA i UE. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. EduBFoto/Adobe Stock
    Flagi USA i UE. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. EduBFoto/Adobe Stock

    Władze USA grożą ograniczeniami dla europejskich dostawców usług

  • Zarekwirowana gotówka, fentanyl i pistolet w siedzibie Federalnego Biura Śledczego (FBI) Fot. PAP/EPA/ERIK S. LESSER
    Zarekwirowana gotówka, fentanyl i pistolet w siedzibie Federalnego Biura Śledczego (FBI) Fot. PAP/EPA/ERIK S. LESSER

    Trump uznał fentanyl za broń masowego rażenia. „Używają go, by zabijać Amerykanów”

  • Rob Reiner i jego żona Michele Reiner. Fot. PAP/EPA/Ron Sachs / POOL
    Rob Reiner i jego żona Michele Reiner. Fot. PAP/EPA/Ron Sachs / POOL

    Aktor Rob Reiner i jego żona znalezieni martwi w domu w Los Angeles

Serwisy ogólnodostępne PAP