Były wiceprezydent USA ostrzega: jeśli Putin wygra, może wtargnąć na terytorium NATO

2023-06-08 04:43 aktualizacja: 2023-06-08, 16:50
Mike Pence. Fot. CAROLINE BREHMAN PAP/EPA
Mike Pence. Fot. CAROLINE BREHMAN PAP/EPA
Jeśli Putin wygra na Ukrainie, nie zatrzyma się i może wejść na terytorium NATO - powiedział w środę wieczorem były wiceprezydent USA Mike Pence podczas moderowanego przez CNN spotkania z wyborcami w stanie Iowa. Pence, który zainagurował w środę kampanię prezydencką stwierdził też, że w odróżnieniu od Donalda Trumpa wie, że Putin nie jest geniuszem, lecz zbrodniarzem wojennym.

"To nie jest nasza wojna, ale wolność jest naszą walką" - powiedział Pence podczas spotkania w formule townhall w stolicy stanu Iowa, Des Moines. Były wiceprezydent skrytykował administrację prezydenta Bidena za zbyt wolne tempo dostaw broni dla Ukrainy i niezdecydowanie w kwestii wysłania myśliwców F-16.

"Naszym celem powinno być pomóc Ukrainie wygrać" - oznajmił. Ocenił, że jeśli Władimir Putin przejmie kontrolę nad Ukrainą, nie zatrzyma się na niej i może wtargnąć na terytorium NATO. Dodał też, że powstrzymanie Rosji jest najlepszym sposobem, by odstraszyć Chiny od inwazji na Tajwan.

Pytany o słowa byłego prezydenta Trumpa, który nie chciał powiedzieć, że chce by Ukraina wygrała wojnę, Pence odparł: "Cóż, szczerze mówiąc, kiedy Władimir Putin wjechał na Ukrainę, były prezydent nazwał go geniuszem. Ja znam różnicę między geniuszem a zbrodniarzem wojennym".

Komentując spekulacje o nadchodzącym postawieniu zarzutów Trumpowi przez prokuraturę federalną w sprawie przetrzymywania setek niejawnych dokumentów w swojej rezydencji, Pence stwierdził, że choć nikt nie stoi ponad prawem, to w obliczu "wyjątkowych okoliczności", ma nadzieję, że śledczy rozwiążą sprawę bez stawiania zarzutów.

Ocenił, że oskarżenie byłego prezydenta doprowadziłoby tylko do pogłębienia podziałów wśród Amerykanów oraz wysłałoby "okropny sygnał" reszcie świata, która postrzega Stany Zjednoczone jako wzór demokracji.

Pence zainaugurował w środę w Iowa swoją kampanię wyborczą włączając się do wyścigu o nominację Partii Republikańskiej w wyborach na prezydenta. Według dotychczasowych sondaży jest na trzecim miejscu z poparciem ok. 5 proc. wyborców republikańskich. Wyraźnym liderem jest Trump, zaś jego głównym konkurentem gubernator Florydy Ron DeSantis.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

dsk/