Politolog: to, że nazwisko Jermaka pojawi się w aferze korupcyjnej, było nieuniknione
Ukraiński politolog Wołodymyr Fesenko ocenił, że piątkowe przeszukania w mieszkaniu Andrija Jermaka, byłego już szefa kancelarii prezydenta Ukrainy, „były nieuniknione”. Działania ukraińskich służb i decyzja Jermaka o podaniu się do dymisji mają związek z głośną aferą korupcyjną w sektorze energetycznym.
- Wynikało to z narastającego napięcia między Narodowym Biurem Antykorupcyjnym Ukrainy (NABU) a otoczeniem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego – powiedział w piątek Fesenko w rozmowie z PAP.
W godzinach wieczornych Zełenski ogłosił, że Jermak podał się do dymisji, a on ją przyjął. Prezydent natychmiast podpisał dekret w tej sprawie. Zapowiedział także, że konsultacje dotyczące wyłonienia nowego szefa jego administracji odbędą się już w sobotę.
Przeszukania w mieszkaniu byłego szefa kancelarii prezydenta Ukrainy. "To było nieuniknione"
Przeszukania w mieszkaniu Jermaka przeprowadziły NABU i Specjalistyczna Prokuratura Antykorupcyjna (SAP). Były one częścią toczącego się śledztwa dotyczącego korupcji w sektorze energetycznym. Urzędnicy i biznesmeni z kręgu najwyższych władz mieli wyłudzić co najmniej 100 mln dolarów od prywatnych firm energetycznych. 25 listopada dyrektor NABU, Semen Krywonos, zapowiadał „nowe podejrzenia”.
Fesenko podkreślił, że - w jego ocenie - takie działania wobec Jermaka były kwestią czasu. - Myślę, że to było nieuniknione. Po pewnym czasie coś podobnego musiało się wydarzyć. Nie musiały to być od razu przeszukania, ale Jermak mógł pojawić się w sprawie jako świadek. Coś takiego i tak by nastąpiło – powiedział.
Napięta sytuacja między NABU a kancelarią prezydencką
Jak dodał, sytuacja polityczna, poprzedzająca operację NABU, była „maksymalnie napięta”.
- W ostatnich dniach było bardzo wyraźnie widać psychologiczną i polityczną presję między kancelarią prezydencką a NABU. W NABU obawiano się, że może ono zostać zaatakowane przez inne organy państwowe, a kancelaria – że śledztwo może pójść dalej i dotknąć Jermaka – wyjaśnił.
Politolog ocenił, że przeszukania stały się efektem eskalacji, której żadna ze stron nie zdołała zatrzymać. - Powstała sytuacja psychologicznego kryzysu, kiedy każda strona przygotowywała się do ataku. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. NABU zdecydowało się zaatakować pierwsze – powiedział.
Rozmowy o pokoju w cieniu afery korupcyjnej
Według rozmówcy PAP czas przeprowadzenia operacji jest szczególnie niekorzystny ze względu na trwające rozmowy pokojowe. - Europejscy dyplomaci i europejscy liderzy nie są zachwyceni, że stało się to właśnie teraz – w momencie rozmów o zakończeniu wojny, przy trudnej sytuacji militarnej i negocjacjach o wsparcie finansowe z UE. Czas jest bardzo niedogodny – przyznał Fesenko.
Odnosząc się do pojawiających się w mediach komentarzy, jakoby przeszukania mogły być inspirowane przez USA w celu wywarcia na Kijów presji negocjacyjnej, ekspert zdecydowanie temu zaprzeczył.
- Sceptycznie podchodzę do wersji, że to Amerykanie. Taka jest wewnętrzna logika procesu. Nie znam żadnych wiarygodnych faktów, które potwierdzałyby, że Amerykanie sterują śledztwem NABU – powiedział.
Dodał, że presja USA wobec Kijowa ma inne źródła. - Główny argument Amerykanów to pogarszająca się sytuacja militarna Ukrainy. Oni mówią wprost: musicie zgodzić się na plan pokojowy, bo inaczej możecie przegrać wojnę. To jest główne narzędzie nacisku – podkreślił.
Zmiany w ukraińskim parlamencie? "Teraz jest to skrajnie trudne"
Odnosząc się do dyskusji o możliwej zmianie układu sił w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy, politolog oceniał taki scenariusz jako bardzo mało prawdopodobny. - W obecnych warunkach głębokie przeformatowanie władzy może nastąpić tylko po zakończeniu wojny. Teraz jest to skrajnie trudne – podkreślił.
Zaznaczył jednak, że napięcia polityczne mogą doprowadzić do rozpadu większości parlamentarnej, tworzonej głównie przez prezydencką partię Sługa Narodu. - To całkiem możliwe. Ale nowa koalicja byłaby chwiejna i wewnętrznie sprzeczna. A koalicja Sługi Narodu z Poroszenką (siłą byłego prezydenta Petra Poroszenki, Europejską Solidarnością - PAP) byłaby – jak to się u nas mówi – koalicją żmii i jeża – powiedział.
- Najważniejsze jest zachowanie sterowności państwa. Rząd musi działać, Rada Najwyższa musi pracować. W czasie wojny bardzo ważne jest unikanie kryzysów politycznych – podsumował Fesenko.
Kim jest Andrij Jermak?
Jermak, uważany za prawą rękę prezydenta Zełenskiego, stał na czele kancelarii głowy państwa od 2020 r. W ostatnich tygodniach Zełenski powierzył mu funkcję szefa grupy, która negocjuje z USA warunki ukraińsko-rosyjskiego porozumienia pokojowego. Jermak kierował delegacją z Ukrainy podczas rozmów z przedstawicielami amerykańskiej administracji, przeprowadzonych w minioną niedzielę (23 listopada) w szwajcarskiej Genewie.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ rtt/ ał/