Premier Rumunii zapowiada rezygnację z funkcji
W związku z wynikami wyborów (prezydenckich - PAP) zaproponuję kolegom z partii opuszczenie koalicji; jeśli to poprą, to złożę rezygnację z funkcji premiera - oświadczył Marcel Ciolacu, premier i lider głównej partii koalicyjnej socjaldemokratycznej PSD.
„Jeśli moi koledzy (z partii) zagłosują za wyjściem PSD z koalicji, złożę dymisję z funkcji premiera” – zadeklarował Ciolacu, cytowany przez media. Jak wyjaśnił, przyczyną są wyniki wyborów, wskazujące na brak zaufania do koalicji.
W poniedziałek, nazajutrz po I turze powtórzonych wyborów prezydenckich, przedstawiciele trzech partii koalicyjnych odbyli spotkaniem, poświęcone wynikom wyborów i strategii przed II turą. Od rana pojawiają się nieoficjalne komentarze z kręgów koalicji o prawdopodobnej dymisji premiera.
W niedzielnych wyborach prezydenckich Crin Antonescu, wspólny kandydat wspierany przez trzy partie koalicyjne – PSD, Partię Narodowo-Liberalną (PNL) i Demokratyczny Związek Węgrów Rumunii (UDMR), znalazł się na 3. miejscu z wynikiem 20,07 proc. i nie dostał się tym samym do drugiej tury.
Pierwsze miejsce z wynikiem ponad 40 proc. zajął lider radykalnie prawicowej partii AUR George Simion, a drugie – kandydat niezależny, burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan (21 proc.).
Obecna koalicja została wyłoniona po wyborach 1 grudnia ubiegłego roku, które odbyły się już po I turze wyborów prezydenckich z listopada (następnie odwołanej) i zwycięstwie w niej radykała Calina Georgescu. Pomimo ewidentnych sygnałów o dużym rozczarowaniu rządami wcześniejszej koalicji PSD-PNL, została ona odtworzona niemal w tej samej konfiguracji, a premierem pozostał Marcel Ciolacu.
II tura powtórzonych wyborów prezydenckich odbędzie się 18 maja.
Tusk o wyborach w Rumunii: chcielibyśmy, żeby wybory wszędzie były uczciwe
Tusk w poniedziałek przebywa w Holandii, gdzie bierze udział w obchodach rocznicy wyzwolenia kraju spod niemieckiej okupacji. W trakcie wspólnej konferencji prasowej z holenderskim premierem Dickiem Schoofem szef polskiego rządu odniósł się do wyniku pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii, którą wygrał lider nacjonalistycznej partii AUR George Simion.
Premier Tusk zaznaczył, że nie ma zamiaru wtrącać się w rumuńskie wybory, a zadaniem całej wspólnoty europejskiej jest przestrzeganie fundamentalnych zasad demokracji. "Chcielibyśmy, żeby wszędzie, także w Rumunii, wybory były uczciwe i żeby nikt nie próbował używać jakichś narzędzi czy instrumentów, które by zniekształciły wynik wyborów" - powiedział. Jak dodał, "bardzo chcielibyśmy, żeby żadne obce siły nie ingerowały w wybory w Polsce, w Rumunii czy w Holandii".
Szef polskiego rządu podkreślił znaczenie Rumunii jako sojusznika. "Będę trzymał kciuki za rumuńską demokrację z jednego oczywistego względu - skoro tyle rozmawialiśmy o bezpieczeństwie, też w kontekście wojny w Ukrainie, to przecież wszyscy ci, którzy interesują się sytuacją wojenną, wiedzą, jakie strategiczne znaczenie ma Rumunia" - podkreślił Tusk. Wyraził również nadzieję, że Rumunia w dalszym ciągu będzie odgrywała "bardzo pozytywną i aktywną rolę", niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich.
Do kwestii wyborów prezydenckich w Rumunii odniósł się także premier Holandii Dick Schoof. Zaznaczył, że zostały one przeprowadzone ponownie ze względu na ingerencję podmiotów zewnętrznych w proces wyborczy. Polityk zaapelował, że należy poczekać na wynik drugiej tury wyborów.
"Każdy wynik wyborów w kraju europejskim ma znaczenie. Oczywiście, (ten rezultat) będzie wiązał się z pewnymi przesunięciami, jeżeli chodzi o (instytucje) UE. Będziemy musieli tutaj osiągnąć porozumienie, żeby razem (kontynuować) kurs europejski" - oznajmił Schoof.
Powtórzenie wyborów w Rumunii
W pierwszej turze powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii, która odbyła się w niedzielę, zwyciężył George Simion - lider nacjonalistycznej partii AUR, zwolennik Donalda Trumpa i sojusznik PiS w grupie EKR w europarlamencie. Po podliczeniu 99,9 proc. głosów Simion, lider Związku Jedności Rumunów (AUR), zdobył poparcie 40,96 proc. uczestników wyborów. Na drugim miejscu znalazł się centroprawicowy burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan (20,99 proc. poparcia), a na trzecim Crin Antonescu, kandydat wspierany przez koalicję rządzącą, z 20,07 proc. głosów.
Niedzielne wybory były powtórnym głosowaniem. Odbyły się po tym, gdy w grudniu ubiegłego roku Sąd Konstytucyjny unieważnił pierwszą turę wyborów z 24 listopada 2024 r. Przyczyną tej decyzji były zarzuty wobec jednego z kandydatów – Calina Georgescu, który zdobył wówczas pierwsze miejsce – o nadużycia w kampanii i złamanie zasad uczciwej konkurencji wyborczej, a także wsparcie ze strony "aktora zewnętrznego" (Rosji). (PAP)
iwo/ szm/ mhr/ just/ mal/ ał/ grg/