Robert Korzeniowski: nasz potencjał sportowy się wyczerpał, źle zarządzano sukcesem
Robert Korzeniowski ocenia, że wyczerpał się potencjał sportowy polskiej lekkoatletyki. Czterokrotny mistrz olimpijski uważa, że po igrzyskach w Tokio źle zarządzano sukcesem, gdyż nie wyszkolono następców doświadczonych zawodników, takich jak Wojciech Nowicki czy Anita Włodarczyk.
Od medali w Tokio do kryzysu formy polskiej lekkoatletyki
Przez długi czas polscy lekkoatleci z każdej dużej imprezy przywozili wiele medali. Zwieńczeniem tego okresu były igrzyska olimpijskie w Tokio w 2021 roku, gdy biało-czerwoni wywalczyli dziewięć medali, w tym cztery złote.
Trzy lata później podczas igrzysk w Paryżu jedyną polską lekkoatletką, która stanęła na podium była biegająca na 400 m Natalia Bukowiecka. Natomiast w tegorocznych mistrzostwach świata w Tokio medal dla biało-czerwonych zdobyła tylko pochodząca z Białorusi Maria Żodzik w skoku wzwyż.
- Potencjał sportowy, który mieliśmy, uległ wyczerpaniu. Chyba nie potrafiono zarządzać sukcesem po igrzyskach. Jednak nawet przed igrzyskami w Tokio nie było rezerwy talentów, która pozwalałyby na to, żeby odtwarzać te sukcesy. Maria Żodzik nie wychowała się na polskiej ziemi, nie jest efektem naszego systemu szkolenia. Mam nadzieję, że Maria wiele dla nas zrobi. Byłem na stadionie, gdy zdobywała medal i niesamowicie mnie uradowała - powiedział PAP Korzeniowski.
- W każdej dyscyplinie, aby długofalowo cieszyć się sukcesami, potrzeba jest odtwarzalność. Przykładem jest siatkówka, która ma zbudowany szkolenie od poziomu dziecięcego przez młodzieżowy. Ten system działa bez zarzutów. Wystarczy zgubić rytm. Jeśli coś złego zadziałoby się w szkoleniu młodzieży, to z całą pewnością siatkarze zapłaciliby za to gorzki rachunek lata później. Tak się stało w lekkoatletyce. Trzeba od nowo odbudowywać potencjał klubów i zadbać o infrastrukturę, żeby powstawały nowe obiekty lekkoatletyczne - kontynuował.
Szansa na odbudowę polskiej lekkoatletyki
Korzeniowski uważa, że nie wszystko jest stracone i poprzez odpowiedni system szkolenia młodzieży polska lekkoatletyka znów może wrócić do czasów świetności.
- Lekkoatletyka w dalszym ciągu ma ogromny potencjał. To królowa sportu, od której można zacząć, a potem zmienić dyscyplinę. Łatwo jest ją trenować i można do niej wrócić, wychodząc z jakiegoś innego sportu i rozwijać się dalej. Nie przyzwyczajajmy się do słabych wyników. Potraktujmy to jako trudny etap, coś co trzeba przeżyć, ale nie wolno nam się z tym pogodzić - podkreślił mistrz olimpijski w chodzie sportowym.
- Takie talenty jak wieloboista Hubert Trościanka czy nieco starsza od niego płotkarka Pia Skrzyszowska pokazują, że jest szansa na to, aby młodzi Polacy walczyli o najwyższe cele. Nie ma przestrzeni na to, żeby gubić te talenty - dodał.
Korzeniowski prowadzi klub lekkoatletyczny RK Athletics, gdzie trenują również najmłodsi.
- Dzieci z mojego klubu mają po 10-11 lat i uczestniczą w programie "Lekkoatletyka dla każdego". Bardzo długa droga prowadzi do tego, zanim zaczną zdobywać medale w wieku 25 lat. Czeka je wiele wyzwań i pokus oraz decyzji do podjęcia przez młodych ludzi w gronie trenerów i rodziców - tłumaczył.
Kobiety silniejsze w polskiej lekkoatletyce
Polskie lekkoatletki w ostatnich latach zdobywają więcej medali od mężczyzn i częściej zajmują czołowe lokaty w finałach mistrzostw świata czy Europy.
- Podczas igrzysk w Paryżu cała reprezentacja Polski miała tylko dwa męskie medale i osiem kobiecych. Taki jest polski sport. Uważam, że dziewczyny są bardzo zaangażowane i dojrzałe oraz lepiej zorganizowane, kiedy wchodzą w wiek szkolny. Jeśli szukamy nisz, w których można zdobyć medale, to w kobiecym sporcie potrafimy to robić lepiej niż w męskim - ocenił Korzeniowski.
- W męskim sporcie twarda globalna rywalizacja zaczęła się dużo wcześniej, ale do niedawna mieliśmy zawodników, takich jak Dawid Tomala, Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki, Patryk Dobek, Marcin Lewandowski czy Adam Kszczot, którzy zdobywali medale. Mamy męski potencjał, ale na dziś więcej osiągamy w sporcie kobiecym, bo wykorzystujemy niszę, która nie do końca jest przez wszystkich zagospodarowana - analizował.
Natalia Bukowiecka – nowa twarz lekkoatletyki
Twarzą polskiej lekkoatletyki jest obecnie Natalia Bukowiecka - mistrzyni Europy, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich i rekordzistka kraju w biegu na 400 m.
- Poziom biegu na 400 m kobiet na świecie jest elitarny. Jednak były takie przypadki jak Kamila Skolimowska, która wchodziła do nowej konkurencji i mając 18 lat została mistrzynią olimpijską w rzucie młotem, którego większość kobiet na świecie nie znała i nie uprawiała. Trzeba to wykorzystywać, bo wciąż pojawiają się nowe dyscypliny sportu i konkurencje. Mamy świetne, bardzo zdyscyplinowane kobiety, które dobrze zarządzają swoją karierą. Nawet w moim klubie, gdy myślę o solidności, to widzę dziewczyny - oznajmił były chodziarz.
Bukowiecka w 2024 roku poprawiła pochodzący z 1976 roku rekord Polski Ireny Szewińskiej - 49,28. Obecny wynosi 48,90. Biegaczka ma 27 lat i nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
- Jest w takim wieku i na takim etapie kariery, że wciąż się może rozwijać. Sezon poolimpijski lekko odpuściła, jeśli chodzi o skalę przygotowań. Jednak trzeba będzie biegać jeszcze szybciej, żeby dalej seryjnie wygrywać i sięgać po medale - przewiduje Korzeniowski.
Anastazja Kuś – następczyni Bukowieckiej?
18-letnia Anastazja Kuś może być następczynią Bukowieckiej. Do niej należy rekord Polski juniorek młodszych – 51,89. Uczestniczyła już w igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata oraz stała na podium seniorskich mistrzostw kraju.
- Ważne, żeby wokół Natalii i Anastazji były grupy zawodniczek, które będą stawiać im wyzwanie. Skupiamy się na gwiazdach, ale światowe trendy pokazują, że każdy talent wymaga codziennej pracy w grupie i jakiejś formy presji. Czasami ktoś z drugiego szeregu zaczyna naciskać lidera i tak się rodzą kolejne talenty. Szkolenie powinno być jak najszersze, bo tylko w dużych grupach jesteśmy w stanie osiągnąć więcej. Sztafeta 4x400 m musi mieć odpowiednie zaplecze. Chciałbym, żeby oprócz Anastazji było też 10 dziewczyn, które mają 17-21 lat, żeby wzajemnie się dopingowały. Wtedy będę spokojniejszy o przyszłość - stwierdził Korzeniowski.
Utytułowany lekkoatleta zwrócił uwagę na to, że poziom niektórych konkurencji w Polsce znacząco się obniżył.
- Niestety mamy też gasnące konkurencje, gdzie jest garstka zawodników. Na przykład całkowicie zniknął nam skok o tyczce kobiet. Nie widać następczyń Moniki Pyrek i Anny Rogowskiej. Zobaczymy, co będzie teraz z męską tyczką - zastanawia się złoty medalista igrzysk olimpijskich w Atlancie, Sydney i Atenach.
Maciej Gach (PAP)
mg/ krys/ ep/