O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Agnieszka Podsiadlik z serialu „Czarna śmierć”: pierwszy raz gram femme fatale [WYWIAD]

Przez lata Agnieszka Podsiadlik kojarzona była głównie z teatrem i kinem artystycznym. Od niedawna możemy ją oglądać także w serialach. W nowej produkcji TVP pt. „Czarna śmierć” wciela się w tajemniczą Łucję Winter, oficer wywiadu. „Pierwszy raz gram bohaterkę, którą można określić jako femme fatale. I to było bardzo ekscytujące wyzwanie” – przyznaje w rozmowie z PAP Life aktorka.

Agnieszka Podsiadlik. Fot. PAP/EPA/PHILIPP GUELLAND
Agnieszka Podsiadlik. Fot. PAP/EPA/PHILIPP GUELLAND

PAP Life: Serial „Czarna śmierć” jest inspirowany prawdziwymi, dramatycznymi wydarzeniami z lata 1963 roku, kiedy we Wrocławiu pojawił się wirus czarnej ospy, wybuchła epidemia, a miasto zostało otoczone kordonem sanitarnym. Słyszałaś wcześniej o tej historii?

Agnieszka Podsiadlik: Trochę tak, ale dopiero przygotowując się do serialu, zaczęłam się w ten temat zagłębiać. Historia rzeczywiście była tajemnicza. Kluczowe było znalezienie odpowiedzi na pytania, w jaki sposób wirus czarnej ospy znalazł się we Wrocławiu, kto był tzw. pacjentem zero. „Czarna śmierć” jest trochę thrillerem medycznym, trochę historią szpiegowską. A ponieważ dzieje się w 1963 roku, to istotny jest kontekst polityczny. Ale moim zdaniem serial jest niesamowicie aktualny. I uniwersalny. Myślę, że wielu osobom przypomni pandemię, którą nie tak dawno przeżyliśmy. Podobna dezorientacja, strach o zdrowie i życie, pytania, które pozostawały bez odpowiedzi, absurdalne obostrzenia, które szybko stały się realne, sytuacje graniczne, szukanie winnych. Mimo że przenosimy się w czasie, to wszystko brzmi znajomo.

PAP Life: Łucja, twoja bohaterka, to najbardziej tajemnicza postać w całym serialu. Jest oficerem wywiadu, atrakcyjna, inteligentna, cyniczna. W tamtej dość siermiężnej Polsce to postać z innego świata. Jak ci się ją grało?

A.P.: Pierwszy raz gram bohaterkę, którą można określić jako femme fatale. I to było bardzo ekscytujące wyzwanie. Łucja bez wahania wykorzystuje urodę, żeby osiągać swoje cele, ma silny charakter, jest błyskotliwa, inteligentna, potrafi manipulować. Ale to dużo bardziej skomplikowana osobowość, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ciekawa postać do grania. Kiedy zaczyna się akcja, nie wiadomo, czy jest dobra czy zła. Dobrze czuje się też w towarzystwie mężczyzn. Bez wątpienia komunikuje się z nimi na zasadach partnerskich, a nawet potrafi ich zdominować, co biorąc pod uwagę tamte czasy, nie było takie proste. Wiele w opowiadanej historii zależy od niej. Słyszałam opinie od osób, które widziały serial, że nawet jak jej nie ma na ekranie, to czuje się jej obecność.

Więcej

Zobacz galerię (10)
Kadr z serialu "Czarna Śmierć" - Agnieszka Podsiadlik. Fot. TVP/Maciej Skwara
Kadr z serialu "Czarna Śmierć" - Agnieszka Podsiadlik. Fot. TVP/Maciej Skwara

Agnieszka Podsiadlik o nowym serialu „Czarna śmierć” [WYWIAD]

PAP Life: To twoja pierwsza duża rola w serialu. Niedawno zagrałaś też w serialu „Glina”. Do tej pory kojarzyłaś się głównie z kinem artystycznym i sceną teatralną. Teraz chcesz grać w popularnych produkcjach?

A.P.: Mam potrzebę brania udziału w różnorodnych projektach. Uważam też, że jakość seriali, które teraz powstają, jest na zupełnie innym poziomie niż kilkanaście czy nawet kilka lat temu. Kiedy wybierałam zawód aktorki, myślałam przede wszystkim o tym, że będę występować na scenie. Wtedy już sam pomysł, żeby brać udział w komercyjnych projektach, wydawał mi się absurdalny. Na trzecim roku dostałam zaproszenie od Grzegorza Jarzyny, który zainicjował projekt Teren Warszawa. Graliśmy spektakl „Zaryzykuj wszystko” na Dworcu Centralnym. A potem zostałam przyjęta do zespołu i właściwie już do szkoły nie wróciłam. Moje dyplomy to były spektakle, które tam grałam. Przez 18 lat byłam na etacie i to był bardzo twórczy i intensywny czas, za który jestem wdzięczna. Ale cztery lata temu poczułam, że bardzo potrzebuję zmiany.

PAP Life: Tak się składa, że był to okres pandemiczny, który wiele osób skłonił do różnych przemyśleń i decyzji.

A.P.: To prawda, mnie też. Odeszłam z etatu i to uwolniło jakąś przestrzeń w moim życiu zawodowym, zaczęły pojawiać się nowe rzeczy. Z „Gliną” to dość ciekawa historia, bo pierwszy raz dostałam propozycję z tego serialu 17 lat temu przy okazji pierwszych dwóch sezonów. Wtedy nie mogłam jej przyjąć i teraz, kiedy powstawała trzecia seria, to zaproszenie do mnie wróciło. A z kolei reżyserem „Czarnej śmierci” jest Kuba Czekaj, z którym mamy właściwie wspólną artystyczną drogę. Nie oznacza to, że zrezygnowałam z teatru, cały czas występuję na scenie, teraz jestem w próbach do nowego spektaklu „Filokteja. Powrót” w reżyserii Justyny Wielgus, który będzie miał premierę w TR Warszawa pod koniec listopada. To bardzo ciekawy projekt, który powstał razem z Teatrem 21. Nadal też chętnie gram w kinie artystycznym.

Więcej

Projektantka mody Joanna Przetakiewicz. Fot. Materiały prasowe
Projektantka mody Joanna Przetakiewicz. Fot. Materiały prasowe

Joanna Przetakiewicz: wypalenie zawodowe jest zjawiskiem powszechnym – może dotyczyć każdego z nas [WYWIAD]

PAP Life: Występujesz też w filmach zagranicznych. Niedawno na Festiwalu Filmowym w San Sebastian odbyła się premiera szwedzkiego filmu „Redoubt”, w którym zagrałaś jedną z głównych ról. Jak doszło do tej współpracy?

A.P.: Kilka lat temu wystąpiłam w debiucie fabularnym Johna Skooga, film nosił tytuł „Sezon” i miał polską premierę na festiwalu Nowe Horyzonty, więc teraz to już nasza druga współpraca. Kiedy Skoog napisał scenariusz „Redoubt” stworzył dla mnie postać, która zresztą nosi moje imię. Agnieszka jest postacią fikcyjną, ale film jest inspirowany prawdziwą historią, która wydarzyła się w Skanii w czasie zimnej wojny. Pewien rolnik tak bardzo bał się najazdu Rosjan, że zaczął fortyfikować swój dom, nikogo do niego nie wpuszczał. Co ciekawe, ten dom nadal istnieje i jest teraz ciekawostką turystyczną. Cieszę się, bo „Redoubt” zbiera świetne recenzje, w najbliższym czasie będzie pokazywany na kolejnych festiwalach.

PAP Life: Reżyserzy lubią do ciebie wracać z kolejnymi propozycjami. Albo ty lubisz pracować z tymi, których znasz...

A.P.: Pewnie jedno i drugie. Rzeczywiście, tak się u mnie układa. Równolegle z „Czarną śmiercią” kręciłam nowy film Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta „Idioci”, co było dość dużym wyzwaniem logistycznym, ale na szczęście jakoś udało się to połączyć. Wcześniej zagrałam jedną z głównych ról w jej głośnym filmie „Twarz”, który zdobył Srebrnego Niedźwiedzia na Festiwalu w Berlinie. O najnowszym filmie nie mogę za dużo mówić, ale – tak jak w „Czarnej śmierci” - też przenosimy się w czasie, tylko tutaj aż do roku 1867. To projekt międzynarodowy. Grałam tam głównie z Aimee Lou Wood i Johnnym Flynnem, świetnymi brytyjskimi aktorami. Moja postać wymagała od mnie bardzo dużo transformacji na wielu poziomach. Ten film realizowany jest głównie w języku angielskim, trochę niemieckim. Ja akurat grałam po niemiecku, ale tak się składa, że nieźle znam ten język. Wcześniej już w nim grałam, m.in. w szwajcarskim Luzerner Theater w spektaklu „Wizyta starszej pani”. Od dziecka uczyłam się niemieckiego, moja mama jest germanistką.

Więcej

Kasia Smutniak. Fot. PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI
Kasia Smutniak. Fot. PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Kasia Smutniak opowiedziała o spotkaniu z papieżem Leonem XIV

PAP Life: W twojej rodzinie były artystyczne tradycje?

A.P.: Nie. Można powiedzieć, że ten zawód wybrał mnie. Od dziecka lubiłam występować, chodziłam na kółko teatralne, brałam udział w różnych konkursach recytatorskich, nawet na szczeblu ogólnopolskim. Na scenie profesjonalnej debiutowałam w spektaklu „Czekając na Godota” w reżyserii nieżyjącego już Jerzego Zegalskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Miałam wtedy 18 lat. Marzyłam o szkole teatralnej, nie rozważałam innych opcji. Do Krakowa dostałam się za pierwszym razem, co było cudownym zrządzeniem losu, bo bardzo chciałam właśnie tam studiować. Kiedy zdawałam, było chyba 700 kandydatów, przyjęli 20 osób. Gdy dowiedziałam się, że jestem jedną z nich, poczułam radość i ulgę, że znalazłam się wśród osób, które podobnie czują i myślą.

PAP Life: Co dziś wiesz o aktorstwie, czego nie wiedziałaś wtedy?

A.P.: Kiedy się przyjrzę sobie sprzed 20 lat, to z jednej strony mogę powiedzieć, że byłam kimś innym. Ale to była dziewczyna, którą bardzo lubię. Wiele rzeczy się zmieniło. Dziś jest inny teatr, inne kino. Ale to dobrze. Aktorstwo nieustannie mnie fascynuje i cały czas odkrywam coś nowego.

Rozmawiała Iza Komendołowicz

ikl/moc/mdn/ep/

Agnieszka Podsiadlik pochodzi z Sosnowca. Ukończyła PWST w Krakowie. Jeszcze na studiach Grzegorz Jarzyna zaprosił ją do spektaklu „Zaryzykuj wszystko”, granego na Dworcu Centralnym, w ramach projektu Teren Warszawa. Po czym dołączyła do stałego zespołu Teatru Rozmaitości, z którym była związana 18 lat. W uhonorowanym na Berlinare Nagrodą Grand Prix, filmie „Twarz” Małgorzaty Szumowskiej, stworzyła wzruszającą postać siostry głównego bohatera. W nowym serialu TVP "Czarna śmierć" zagrała jedną z głównych ról. Ma 44 lata.

Zobacz także

  • Kadr z serialu "Czarna Śmierć" - Agnieszka Podsiadlik. Fot. TVP/Maciej Skwara
    Kadr z serialu "Czarna Śmierć" - Agnieszka Podsiadlik. Fot. TVP/Maciej Skwara
    Specjalnie dla PAP

    Agnieszka Podsiadlik o nowym serialu „Czarna śmierć” [WYWIAD]

Serwisy ogólnodostępne PAP