O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Anna Radwan w nowym serialu „Niebo. Rok w piekle”. „Bałam się pułapki religijnej fanatyczki” [WIDEO]

Od lat jest pedagogiem. Niedawno stanęła na planie ze swoim byłym studentem, Stanisławem Linowskim. W serialu HBO Max, „Niebo. Rok w piekle” (premiera 26 grudnia), Anna Radwan gra matkę, której syn wybiera życie w sekcie. Jej bohaterka, która jest osobą religijną, rozpoczyna dramatyczną walkę o syna. - Najtrudniejsze było przedstawienie problemu wiary w sposób niedewocyjny, niepomniejszający prawa do tego, żeby być osobą głęboko wierzącą – mówi PAP Life Anna Radwan.

PAP Life: Pani bohaterka w serialu „Niebo. Rok w piekle” to samotna matka młodego chłopaka, który trafia do sekty. Sądzę, że wielu rodziców, którzy będą oglądać jej zmagania, pomyśli: „Żeby mnie coś takiego nie spotkało”.

Anna Radwan: Myślę, że w tym przypadku nieobecność ojca jest bardzo ważnym czynnikiem, który ma wpływ na miłość czy też rodzaj miłości, którą moja postać obdarza swojego syna. W serialu jest on już osobą pełnoletnią, po maturze dostaje się na studia, ale nie odbiera indeksu. Moment, kiedy dzieci wchodzą w dorosłość często jest dla rodziców trudny, czują, że tracą nad dziećmi kontrolę. Tyle tylko, że w wielu przypadkach ten proces przebiega w miarę łagodnie, a na pewno nie aż tak tragicznie, jak w naszej historii. Tutaj zerwanie bliskości, porozumienia, zaufania jest naznaczone okolicznością pojawienia się tajemniczego guru, który manipuluje uczuciami i myślami tego młodego człowieka. Konsekwencją jest to, że matka traci kontakt z synem. Próbuje walczyć, odzyskać go. A z jakim skutkiem, to się okaże.

PAP Life: Pani filmowego syna, Sebastiana, gra Stanisław Linowski, który był pani studentem w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Czy to miało wpływ na waszą współpracę na planie filmowym?

A.R.: Znaliśmy się ze Stasiem ze Szkoły. Miałam przyjemność być jego belferką w czasie jednego semestru. Pracowaliśmy nad piosenkami francuskimi i Staszek absolutnie mnie zaskoczył. Był wtedy na pierwszym roku i zaśpiewał piosenkę Brela „Ci ludzie tam” w taki sposób, że od razu wiedziałam, że mam do czynienia z kimś niezwykle utalentowanym i świadomym. W związku z tym, wcale mnie nie zdziwiło, że potem został jednym z laureatów Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Od kilku lat Staszek jest w zespole Starego Teatru, w którym także jestem, więc dość dobrze się znamy.

Image
Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe

PAP Life: Serial „Niebo” inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami. Sebastian Keller, który jest pierwowzorem postaci filmowego Sebastiana i należał do sekty „Niebo” Bogdana Kacmajora, napisał wstrząsającą książkę, w której podzielił się swoją historią. Czy przygotowując się do roli, sięgnęła pani także do innych źródeł?

A.R.: Oglądałam filmy dokumentalne dotyczące sekt, czy też różnych formacji - powiedzmy z nurtu nieoficjalnego, tajemniczego i ukrytego - które działały nie tylko na terenie Europy, ale również w Stanach Zjednoczonych. Niektóre z nich nawet do dzisiaj funkcjonują. Czytałam też wiele artykułów na temat zmagań bliskich rodzin osób, które zniknęły w takich sektach. To są nieprawdopodobnie tragiczne historie, włącznie z tym, że czasami te osoby nigdy nie wróciły do swoich rodzin. Były też sekty, gdzie doszło do zbiorowego samobójstwa.

PAP Life: Dlaczego niektórzy porzucają swoje rodziny, oddają to, co posiadają, nawet rezygnują z własnego imienia i pozwalają sobie wybrać żonę przez przywódcę sekty?

A.R.: Nie bez znaczenia jest charyzmatyczność osoby, która pozyskuje sobie swoich wyznawców. Natomiast wśród osób, które mają szczególną predylekcję do tego, żeby ulec takiej manipulacji, są ludzie nieszczęśliwi, którzy mają jakiś brak w sobie. Na przykład brak zainteresowania, brak troski, miłości, brak przyjaźni, akceptacji samego siebie. Pojawiają się u nich różnego rodzaju frustracje i lęki, także dotyczące życia codziennego. Chcą wierzyć, że ktoś inny weźmie odpowiedzialność za ich życie. Ale do sekty mogą też trafić osoby, które nie mają tego typu problemów, czują się świetnie. Natomiast prawdopodobnie pojawia się coś takiego, że czują się docenione, że mogą współpracować z kimś tak charyzmatycznym. Manipulacja może więc przebiegać na różnych poziomach.

Więcej

Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe

Zagrał główną rolę w serialu „Niebo. Rok w piekle”. Co łączy go z bohaterem, który wstąpił do sekty? [WIDEO]

PAP Life: Co w takiej sytuacji mogą zrobić ich bliscy?

A.R.: Też się nad tym zastanawiałam. Akcja naszego serialu ma miejsce w latach 90. Myślę, że wtedy świadomość rodziców, czy w ogóle osób, którzy tracili swoich przyjaciół, braci, siostry w tego rodzaju dziwnych organizacjach, była znacznie mniejsza. Nie wiem, czy mieli do kogo zwrócić się z prośbą o pomoc, czy podpowiedź, co mają robić. Teraz co prawda świadomość jest większa, dostęp do informacji także, ale to nie znaczy, że nadal nie zdarzają się sytuacje, że ludzie są zmanipulowani i szukają przynależności do grupy kierowanej przez kogoś charyzmatycznego.

PAP Life: Żyjemy w niebezpiecznych i nieprzewidywalnych czasach, a to doskonały grunt dla wszelkiej maści manipulatorów.

A.R.: Myślę, że obecnie jest zdecydowanie trudniej i młodym, i ich rodzicom. Mam olbrzymie szczęście, zaszczyt i nieopisaną radość być od 16 lat wykładowcą w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Dzięki temu mam stały kontakt z młodymi ludźmi. Obserwuję, jak zmieniają się studentki, studenci. I bardzo cierpię z tego powodu, że teraz mam do czynienia z pokoleniem, które ma jakąś nieprawdopodobną wręcz umiejętność - nie do końca moim zdaniem szczęśliwą - podzielności uwagi. W gruncie rzeczy jest to problem ze skupieniem się na jednym, bo oni ogarniają pięć bodźców równocześnie. Oczywiście dążę do tego, żeby rozmawiając ze mną, patrzyli mi w oczy. To przebodźcowanie jest bardzo trudne dla młodych, trudne dla rodziców, którzy też są przebodźcowani. Za moich czasów, bardziej analogowych, chyba było łatwiej. Oczywiście to fantastyczne, że mamy internet i szybki dostęp do wiedzy. Ale zarazem jest też szybki dostęp do całego zła, które tam się mieści, do fake newsów i do wielu aplikacji, które przekierowują młody umysł w jakieś dziwne rejony.

Image
Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe

PAP Life: Wróćmy do „Nieba”. Co było dla pani najtrudniejsze w pracy nad tą rolą?

A.R.: Najtrudniejsze było przedstawienie problemu wiary w sposób niedewocyjny, niepomniejszający prawa do tego, żeby być osobą głęboko wierzącą. Odwoływałam się do wspomnienia moich dziadków, którzy byli niezwykle wierzącymi ludźmi, ale pamiętam ich jako osoby czułe, serdeczne, pełne zrozumienia, nieprzemocowe. Oni naprawdę żyli w bardzo dużym kontakcie i porozumieniu z Panem Bogiem. Kierowali się surowymi zasadami w życiu, ale nie narzekali z tego powodu, nikogo do niczego nie zmuszali. Po prostu byli bardzo szczęśliwi, żyjąc w taki sposób. Zależało mi, żeby w tej postaci to uchwycić. Aczkolwiek tam aż jeży się od pułapek, że moja bohaterka zostanie dostrzeżona jako religijna fanatyczka. Mam nadzieję, że przynajmniej kilku udało mi się uniknąć.

PAP Life: To kolejna rola matki w pani karierze. Niedawno zagrała pani matkę głównego bohatera w szpiegowskim serialu „Zatoka szpiegów”. Prywatnie jest pani mamą dorosłej córki. Czy osobiste doświadczenia macierzyństwa pomagają pani w kreowaniu tych ról? Albo odwrotnie, czy to, co pani przeżywa na scenie, czy przed kamerami, przydaje się w życiu?

A.R.: Pozwoliłabym sobie trochę rozszerzyć to pytanie w taki sposób, czy generalnie role wpływają na życie, nie tylko na macierzyństwo. Chociaż akurat w tej kwestii od razu odpowiedziałabym, że tak, mają wpływ. Moja dorosła już w tej chwili córka mówi mi: „Mamo, marzyłam o tym, żebyś mi powiedziała »nie«, a ty zawsze mówiłaś, że mi ufasz. Widziałam, że byłaś zdenerwowana i spięta, bo po prostu się bałaś, gdzie idę. A mogłaś mi powiedzieć po prostu »nie«”. Ale właśnie jako artystka dużą wagę zawsze przykładałam do tego, co nazywamy szacunkiem dla drugiej osoby, otwartości, tolerancji. Oczywiście, jak sytuacja było już bardzo napięta, to w końcu potrafiłam powiedzieć „nie”. Ale to jest częściowo odpowiedź na pani pytanie, czy coś z roli matki przenoszę na życie. Czy coś z samej siebie przenoszę na rolę matki? Myślę, że tak. Nie zdarzyło mi się, póki co, zagrać totalnie apodyktycznej i toksycznej matki, na przykład takiej jak u Bergmana w „Jesiennej sonacie”. Myślę, że byłoby to intrygujące i ciekawe dla mnie.

Więcej

Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe

Tomasz Kot - pora na przerwę od grania sympatycznych panów [WYWIAD, WIDEO]

PAP Life: Od wielu lat jest pani związana ze Starym Teatrem w Krakowie, gdzie wykreowała pani kilkadziesiąt ról. W ostatnich latach coraz częściej mówi się, że metody pracy wielu wybitnych reżyserów teatralnych były mocno kontrowersyjne, wręcz ocierające się o manipulację.

A.R.: W zawodzie aktora manipulacja odbywa już na poziomie czytania tekstu. Bo to też jest manipulacja, że trzeba zagrać pewną postać, z którą nie do końca musimy się utożsamiać, nie do końca musimy ją akceptować prywatnie, ale jesteśmy wciągnięci w pewną intrygę, w pewien system wartości, pewien sposób funkcjonowania, wypowiadania się i działania w świecie. Natomiast jeżeli chodzi o takie osobowości krwiste i rzeczywiście charyzmatyczne, to oczywiście, że one się w teatrze pojawiają. Ale w tej chwili jest większa świadomość u osób, które są zależne od wizji artystycznej demiurga zdarzenia artystycznego, czyli reżysera. Mamy też narzędzia do tego, żeby wyraźnie powiedzieć: „Nie tędy droga”, „Nie w ten sposób”, „Dziękuję bardzo, ale mi to nie odpowiada”.

PAP Life: Oglądając „Niebo”, zwróciłam uwagę na kostiumy. Pani bohaterka nosi szare, nieatrakcyjne ubrania, a członkowie sekty są kolorowi.

A.R.: Tutaj wielki ukłon dla Emilii Czartoryskiej, która przygotowała nasze kostiumy. Emilia wytłumaczyła mi, że państwo-sekciarze, czyli „Niebo”, jest kolorowe. Trzeba powiedzieć, że moje kostiumy, urody nie dodają, a nawet wręcz przeciwnie, ale takie to były czasy. Oczywiście pojawiały się już kolorowe, fajne rzeczy, głównie z paczek, ale starsi ludzie nie sięgali po nie, bo nie byli do tego przyzwyczajeni. Przez lata byliśmy szarzy, w związku z tym fantazja kolorystyczna też nie była rozbuchana. Pamiętam z tych przymiarek, że co chwilę pojawiała się taka myśl, że moja mama miała podobną garsonkę albo taki płaszcz. To wszystko zostało mi w głowie. (PAP Life)

Rozmawiała Iza Komendołowicz

ikl/ag/moc/ ał/

Anna Radwan – aktorka teatralna, filmowa i serialowa. Ma 59 lat. Od 1991 r. związana ze Starym Teatrem w Krakowie, w którym wykreowała już blisko 50 ról. Jest laureatką wielu nagród teatralnych. Nauczycielka w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Za kreację Gerdy w filmie „Kamerdyner” (2018) Filipa Bajona nominowana do Orła za główną rolę kobiecą. W nowym serialu „Niebo. Rok w piekle” (premiera 26 grudnia na HBO Max) gra matkę głównego bohatera, który trafia do sekty. Prywatnie mama dorosłej córki Zofii.

Zobacz także

  • Fot. Materiały prasowe
    Fot. Materiały prasowe
    Specjalnie dla PAP

    Zagrał główną rolę w serialu „Niebo. Rok w piekle”. Co łączy go z bohaterem, który wstąpił do sekty? [WIDEO]

  • Fot. Materiały prasowe
    Fot. Materiały prasowe

    Tomasz Kot - pora na przerwę od grania sympatycznych panów [WYWIAD, WIDEO]

  • Matthew Perry. Fot. PAP/EPA PHOTO AFPI/LUCY NICHOLSON
    Matthew Perry. Fot. PAP/EPA PHOTO AFPI/LUCY NICHOLSON

    Gwiazdy „Przyjaciół” podjęły współpracę z fundacją Matthew Perry’ego. Ruszyła wyjątkowa akcja charytatywna

  • Noah Schnapp (L) i Millie Bobby Brown (P) na premierze serialu "Stranger Things". Fot. EPA/TOLGA AKMEN
    Noah Schnapp (L) i Millie Bobby Brown (P) na premierze serialu "Stranger Things". Fot. EPA/TOLGA AKMEN

    Polski producent wśród twórców ścieżki dźwiękowej piątego sezonu „Stranger Things”

Serwisy ogólnodostępne PAP