Igrzyska 2026 – mobilny Dom Polski powita sportowców, kibiców i media
Polscy olimpijczycy, kibice i przedstawiciele mediów będą mieli ponownie okazję spotykać się podczas igrzysk w Domu Polskim, podobnie jak w 2024 roku w Paryżu. Tym razem placówka będzie jednak mobilna. Przewożona ciężarówką Casa Polonia zawita do Mediolanu, Predazzo i Livigno.
Przyszłoroczne igrzyska Mediolan-Cortina d'Ampezzo odbędą się w czterech głównych strefach. Największe szanse medalowe w polskiej ekipie mają startujący w Mediolanie panczeniści (w tym na torze krótkim - short track), skoczkowie narciarscy w Predazzo oraz snowboardziści w Livigno. Dlatego to właśnie tam pojawi się ponad 35-tonowa ciężarówka z całą konstrukcją Domu Polskiego.
- To jest coś innowacyjnego, nasz Polski Dom na ziemi włoskiej będzie miał zupełnie inny wymiar. Będziemy w trzech miejscach: w Mediolanie, Predazzo i Livigno. Do Livigno jest bardzo trudny dojazd, ale mamy nadzieję, że wszystko się uda. Będą atrakcje dla kibiców na zewnątrz, będą fanzony i strefy przeznaczone dla mediów. Będziemy starali się ten Dom wypełnić czymś niepowtarzalnym: medalami, strojami naszych wspaniałych olimpijczyków - powiedział prezes PKOl Radosław Piesiewicz na konferencji w Centrum Olimpijskim w Warszawie.
Mobilny dom przewożony będzie ciężarówką ważącą ponad 35 ton. Pokona ponad 3000 km. Będzie pierwszym Domem Polskim na zimowych igrzyskach, na których też takiej placówki nie miała żadna inna reprezentacja.
- Nam brakowało takiego miejsca, zwłaszcza na spotkania z kibicami. Media zawsze znajdą sposób, żeby się do sportowców dostać, ale kibice mają trudniej - przyznał Tomasz Sikora, wicemistrz olimpijski w biathlonie z Turynu z 2006 roku.
Dom Polski po raz pierwszy zorganizowano podczas letnich igrzysk w Paryżu w 2024 roku. Wówczas goszczono w nim medalistów, z którymi mogli spotkać się nie tylko przedstawiciele mediów, ale też kibice. W planach jest stworzenie takiej placówki również w 2028 roku w Los Angeles.
Zwolińska: Dom Polski to inicjatywa, która powinna być pielęgnowana
Wicemistrzyni olimpijska z Paryża w kajakarstwie górskim Klaudia Zwolińska cieszy się, że także podczas zimowych igrzysk w lutym 2026 roku pojawi się Dom Polski. - To nasza niesamowita wizytówka i tradycja, która powinna być pielęgnowana - oceniła tegoroczna podwójna mistrzyni świata.
Zwolińska została pierwszą polską medalistką ubiegłorocznych igrzysk w stolicy Francji i po kilku godzinach od dekoracji przyjechała do Domu Polskiego, by spotkać się z kibicami i przedstawicielami mediów.
- To było coś wyjątkowego. Lubię ludzi, lubię kibiców, emocje sportowe - i to wszystko w tym Domu Polskim było. Niesamowite miejsce. Uważam, że sport na igrzyskach to jedno, ale te idee olimpijskie są też troszeczkę inne: współpraca międzynarodowa, nawiązywanie przyjaźni, dzielenie się swoją kulturą i tradycją - wyliczała w rozmowie z PAP Zwolińska, która w czwartek obchodzi 27. urodziny.
W przyszłorocznych, zimowych igrzyskach Dom Polski będzie mobilny. Zawita do Livigno, Predazzo i Mediolanu, czyli miejscowości, w których polscy sportowcy mają prawdopodobnie największe szanse medalowe (odpowiednio: w snowboardzie, skokach narciarskich oraz łyżwiarstwie szybkim).
- Myślę, że jest to bardzo fajna inicjatywa, która powinna być pielęgnowana. Dom Polski powinien powstawać, bo jest to dla nas niesamowita wizytówka, która spaja naszą społeczność, kibiców. Nawet zagraniczni sportowcy tam zaglądali i chwalili, że mamy coś takiego, że jedzenie jest świetne, że pierogi - super. A ja byłam dumna, jak osoby z zagranicy mogły tego doświadczyć - dodała Zwolińska.
Zawodniczka z Nowego Sącza zapewniła, że jeśli będzie mogła, to z chęcią odwiedzi Dom Polski we Włoszech. Będzie to jednak trudne, ponieważ styczeń i luty to okres najcięższych treningów przygotowawczych do kolejnego sezonu, w którym będzie walczyć o kwalifikacje do igrzysk w Los Angeles w 2028 roku.
- Jestem „team Justyna Kowalczyk”, lubię biegi narciarskie i biathlon, ale też jestem ogólnie fanką sportu. Na pewno będę wspierać zimowych sportowców, a jak będzie okazja odwiedzić Dom Polski, to na pewno skorzystam. Tylko problem jest taki, że mam kwalifikację olimpijską w przyszłym roku i muszę się do tego przygotować. Przygotowania będą trwały, w styczniu i lutym szczególnie intensywne - przyznała.
Igrzyska we Włoszech
Innym celem czwartkowej konferencji było zaprezentowanie nagród, jakie otrzymają polscy olimpijczycy za sukcesy we Włoszech. Za złoty medal wypłacone zostanie 500 tysięcy w złotówkach plus 250 tysięcy w tokenach, za srebrny - 400 tysięcy zł plus 200 tys. w tokenach, a za brązowy, odpowiednio, 300 i 150 tys. Do tego dojdą rozmaite nagrody rzeczowe.
- Jako prezes zarządu jestem bardzo dumny z tego, że są to najwyższe nagrody w historii. Damy radę, wypłacimy, cieszymy się z tego - powiedział Piesiewicz.
Nagrody otrzymają także olimpijczycy, którzy zmagania zakończą na miejscach 4-8 - od 10 do 50 tys. w tokenach.
Prezes PKOl chciałby, aby polska reprezentacja przywiozła co najmniej trzy medale.
- Wiem, że rankingi nie są zbyt optymistyczne, poprzednie igrzyska nie były też szczególnie udane, bo tylko jeden medal, ale wierzę, że każdy wie, o co walczy, będzie chciał spełnić swoje marzenia - zaznaczył.
Igrzyska we Włoszech zaplanowano na 6-22 lutego 2026 roku.
mm/ krys/ ał/