Kubański opozycjonista: Rosja werbuje Kubańczyków do armii. Chcą ich użyć jako mięsa armatniego na Ukrainie [NASZE WIDEO]
W rosyjskiej armii jest już co najmniej dwa tysiące kubańskich najemników, którzy są rekrutowani jako mięso armatnie - powiedział w rozmowie z PAP.PL kubański opozycjonista i więzień polityczny Luis Zuniga.
Według doniesień agencji Reutera Kubańczycy są w internecie werbowani do udziału w wojnie przeciwko Ukrainie w szeregach rosyjskiej armii. Mieszkańcy wyspy mówią o dużej skali wyjazdów do Rosji mężczyzn, którym czasami towarzyszą żony - relacjonuje Reuters.
Agencja przeanalizowała historie kilkunastu zwerbowanych mężczyzn z Hawany i okolic. Jedenastu z nich wyjechało do Rosji, siedmiu w ostatnim momencie zrezygnowało. Co najmniej trzem mężczyznom z miejscowości La Federal towarzyszą małżonki; wyjechało też co najmniej jedno dziecko. Zidentyfikowani przez Reutersa mężczyźni zgłosili się do wyjazdu do Rosji po otrzymaniu w internecie propozycji od werbowniczki, która przedstawia się jako "Dayana".
Proces werbunku Kubańczyków
Agencja opisuje proces werbunku Kubańczyków m.in. na podstawie rozmów, korespondencji w komunikatorach, dokumentów podróżnych, zdjęć. Kreml, rosyjski resort obrony oraz władze Kuby odmówiły komentarza w tej sprawie. Z kolei rzecznik MSZ w Kijowie Ołeh Nikołenko oznajmił: "Mogę potwierdzić, że ukraińska ambasada w Hawanie zwróciła się do władz Kuby w tej kwestii".
Zuniga w rozmowie z PAP.PL potwierdza informacje przekazywane przez media. Według danych, do jakich dotarł, w rosyjskiej armii walczy co najmniej 2 tys. kubańskich najemników, którzy mają być - jego zdaniem - "wykorzystani jako mięso armatnie".
"Kubańscy najemnicy będą lokowani, wypchnięci na pierwsza linię, żeby przeciwdziałać ukraińskiej kontrofensywie. To są przeszkoleni żołnierze, ale to dawne szkolenie i faktyczne uczestnictwo w bardzo zaciętej wojnie - to nie to samo. Kubańczycy nie są przyzwyczajeni do klimatu, nie znają terenu. Nie są przygotowani do tej wojny" - podkreśla opozycjonista.
Proces opisywany przez Zunigę rozpoczął się w marcu tego roku. "1 marca tego roku Nikołaj Patruszew, sekretarz rady bezpieczeństwa Rosji, członek z bezpośredniego otoczenia Władimira Putina przyleciał na Kubę. Dla nas było to bardzo podejrzane: taki ważny człowiek Putina będzie leciał w środku wojny 7 tys. mil, straci dwa czy trzy dni, żeby odwiedzić małą karaibską wyspę? Obserwowaliśmy rozwój sytuacji" - relacjonuje Zuniga.
Jak zaznacza, działania między Rosją, Białorusią i Kubą w zakresie werbunku kubańskich najemników były skoordynowane na najwyższych szczeblach władzy w tych krajach.
"Następnego dnia (Patruszew - PAP) spotkał się z generalicją reżimu kubańskiego. Kilka dni później reżim podpisał umowę z białoruskimi siłami powietrznymi na szkolenie kubańskich oddziałów specjalnych. To było skrajnie podejrzane, bo siły kubańskie są doskonale wyszkolone. Uczestniczyły w wojnach w Afryce, na Bliskim Wschodzie, w Nikaragui, raptem dwa lata temu oddziały zostały wysłane do Wenezueli. Są więc doskonale wyszkoleni, łącznie z oddziałami specjalnymi, wyszkolonymi przez Chińczyków, więc nie ma mowy, żeby potrzebowali szkolenia" - zauważa kubański opozycjonista.
"Potem Władimir Putin podpisał dekret, na mocy którego Kubańczycy i mieszkający w Rosji obcokrajowcy mogą uzyskać obywatelstwo, jeżeli zaciągną się do rosyjskich sił zbrojnych, walczących w Ukrainie" - przekazał.
"Następnego dnia zaczął się błyskawiczny zaciąg najemników na Kubie" - dodał. Według Zunigi werbunek Kubańczyków do rosyjskiej armii jest związany z wewnętrzną sytuacją w Rosji po likwidacji armii najemniczej Jewgienija Prigożyna, znanej jako Grupa Wagnera.
"Rosja potrzebowała nowych najemników. Władimir Putin nie chce, żeby w Rosji pojawiły się protesty spowodowane stratami w ludziach, jakie ponosi ona w Ukrainie. Dlatego szukali wyszkolonych żołnierzy. Kuba atakowała kilka państw afrykańskich w ciągu dekad: Angolę, Etiopię, Mozambik, Kongo. Była zaangażowana w szkolenia oddziałów rebelianckich w całej Ameryce Łacińskiej, Ameryce Centralnej. Na Kubie jest obowiązkowa dwuletnia służba wojskowa, więc większość młodych Kubańczyków ma za sobą szkolenie wojskowe. Dlatego Kuba była najlepszą opcją dla Władimira Putina" - ocenił w rozmowie z PAP kubański opozycjonista i więzień polityczny Luis Zuniga.
Autorka: Anna Nartowska
mmi/