Dla współpracy Francji i Polski, z nowym traktatem, ważne są wybory w obu krajach
Francuski dziennik "Le Monde" ocenia w czwartek, że na proces zbliżenia Polski i Francji mogą wpłynąć wybory prezydenckie w obu krajach, a nowy traktat o przyjaźni, z klauzulą o wzajemnej pomocy, mógłby "pozostać martwą literą" w razie "zwycięstwa kandydata nacjonalistycznego" w wyborach w Polsce.
W opinii opublikowanej na stronie internetowej "Le Monde" politolog Michał Matlak komentując traktat, podpisany 9 maja w Nancy, odwołuje się do historycznego traktatu z 1921 roku między Polską i Francją.
Jego zdaniem, "choć klauzula o gwarancjach militarnych traktatu podpisanego przed ponad wiekiem i tej w traktacie podpisanym 9 maja mogą wydawać się podobne, to ich realna treść może się różnić - pod warunkiem, że szczegóły tej klauzuli będą konkretnie sprecyzowane i że pójdzie za nią wypracowanie nowej francuskiej doktryny nuklearnej, napisanej wspólnie z partnerami europejskimi".
Autor ocenia, że "elementem pozwalającym marzyć o sukcesie francusko-polskiej współpracy wojskowej" jest to, że prezydent Francji Emmanuel Macron i polski premier Donald Tusk "mają podobne wizje świata"; jak podkreśla, chodzi o "ofertę polityczną, w której centrum znajduje się Unia Europejska".
Niemniej - jak zauważa Matlak - ta wizja "ma wielu przeciwników" w obu krajach. Zdaniem politologa istnieje ryzyko, że obecne wybory prezydenckie w Polsce i we Francji w 2027 roku "przerwą proces zbliżenia" Warszawy i Paryża. Ocenia on także, że wygrana w Polsce kandydata popieranego przez PiS Karola Nawrockiego "sprawi, iż trudniejsze stanie się funkcjonowanie Trójkąta Weimarskiego".
Autor podkreśla, że Polskę i Francję dzisiaj "jednoczy przekonanie, że Unia Europejska jest sensowną formą polityczną", a inne instytucje europejskie, w tym wspólny rynek, "są postrzegane jako atuty wobec działań prezydentów USA czy Chin". Argumentuje, że Polska i Francja "czerpią ogromne korzyści" dzięki przynależności do tego systemu, a zatem ich "wspólnota interesów i losów jest dziś o wiele silniejsza, niż była przed II wojną światową".
"Kultury strategiczne Polski i Francji, do niedawna bardzo od siebie oddalone, wydają się być dzisiaj zbieżne" - podkreśla autor. Zwraca uwagę, że "Francja miała rację, by być ostrożna wobec amerykańskiego parasola nuklearnego, a Polska miała rację, gdy wcześnie niepokoiła się zagrożeniem rosyjskim".
Matlak zaznacza jednocześnie, że w sferze uzbrojenia interesy obu krajów są rozbieżne: Francja "ma największy przemysł zbrojeniowy w Unii Europejskiej", a Polska "jeszcze go nie ma". Aby traktat z Nancy "nie był tylko projektem krótkoterminowym", oba kraje powinny przenieść swą współpracę na poziom europejski - postuluje politolog.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ ap/ lm/ ep/