Generał Roldan: wojny na Ukrainie nie będzie, nie chce jej żadne mocarstwo
Wybuch wojny na Ukrainie jest niekorzystny dla wszystkich mocarstw, których dotyczy ten konflikt, uważają generał Felix Sanz Roldan, były szef służb wywiadowczych Hiszpanii (CNI) oraz Eduardo Serra, kierujący w latach 1996-2000 ministerstwem obrony tego kraju. Ich zdaniem do zbrojnej konfrontacji nie dojdzie.
Eksperci ds. bezpieczeństwa uczestniczący w konferencji zorganizowanej w madryckim centrum kultury Ateneum wskazali, że Rosja “jedynie straszy” konfliktem zbrojnym, aby wywrzeć większy nacisk na Stany Zjednoczone oraz NATO.
“Wojny na Ukrainie nie będzie, gdyż nie jest nią zainteresowane żadne z mocarstw, stwierdził podczas poniedziałkowej konferencji Sanz Roldan.
Były szef hiszpańskich służb wywiadowczych wskazał, że ostatnie wydarzenia dowodzą, że Kreml oraz NATO próbują zaostrzyć ton, aby zastraszyć przeciwnika. Dodał, że obie strony wciąż posiadają narzędzia, by “zamienić przesadną retorykę” i groźbę wojny w dialog.
W ocenie byłego szefa CNI kierownictwo NATO powinno zdecydować się na zaproszenie Rosji na szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego, aby doprowadzić do zakończenia obecnego konfliktu w sposób pokojowy.
Wybuchu wojny na Ukrainie nie spodziewa się również były minister obrony Hiszpanii Eduardo Serra, wskazując na paradoks polegający na tym, że im słabsza jest Rosja, tym bardziej staje się ona agresywna w swojej polityce międzynarodowej.
“Nie powinniśmy być zbyt twardzi wobec Rosjan (…), gdyż zaostrzanie przez nich tonu wynika z ich słabości”, powiedział Serra, wskazując, że dla kierującej 80 proc. eksportu swego gazu ziemnego do UE Moskwy sankcje gospodarcze po ewentualnym ataku na Ukrainę byłyby zabójcze.
W ocenie Eduardo Serry także Waszyngton nie jest obecnie zainteresowany konfliktem na Ukrainie z powodu ostrych podziałów w tej sprawie wewnątrz amerykańskiego społeczeństwa.
Kierujący ministerstwem obrony w rządzie Jose Marii Aznara ekspert odnotował, że wybuch konfliktu na Ukrainie nie jest też na rękę UE, gdyż jej bezpieczeństwo energetyczne zależy właśnie od Rosji. Wskazał też, że beneficjentem ewentualnej wojny nie byłyby Chiny, gdyż wybuch konfliktu zbrojnego osłabiłby gospodarkę Państwa Środka i uniemożliwił realizację planu światowego przywództwa w 2050 r.
Marcin Zatyka (PAP)
mmi/