Michał Haratyk: dobrze, że nie zapomnieli o medalach

2019-03-02 16:00 aktualizacja: 2019-03-02, 16:00
Michał Haratyk. Fot. PAP/EPA/RobertPerry
Michał Haratyk. Fot. PAP/EPA/RobertPerry
Dekoracja mistrza Europy w pchnięciu kulą Michała Haratyka odbyła się w Glasgow w mocno kontrowersyjnych okolicznościach - w korytarzu. "Dobrze, że nie zapomnieli o medalach i nam je dali" - skwitował całą sprawę Polak. Przyznał, że nie ma szczęścia do wręczania krążków.

Podczas mistrzostw Europy w Berlinie latem ubiegłego roku Haratyk po raz pierwszy był zadziwiony sposobem wręczania medali zawodnikom. Wówczas dekoracje odbywały się w centrum miasta, a mistrzowi Europy puszczono złą wersję polskiego hymnu. Po kilku miesiącach w Glasgow znów odbierał złoty medal w kontrowersyjnych okolicznościach.

Brytyjczycy - z powodu ograniczeń w małej hali Emirates Arena - postanowili dekorować zwycięzców w... korytarzu.

"Ważne, że nie zapomnieli o medalach. Przedstawienie było dosyć kameralne. Nie było za dużo ludzi. Do końca nie wiedziałem, gdzie będzie ceremonia medalowa. Wyszedłem, patrzę: korytarz. Okazuje się, że to tutaj" - powiedział PAP Haratyk. Polski hymn puszczono tym razem w dobrej wersji, ale bardzo cicho. Medaliści nie mogli cieszyć się z odebrania krążków w hali, a ich ceremonii nie zobaczyli zgromadzeni w niej kibice.

Do tego Haratyk przyznał, że jego medal jest porysowany, a pudełko, w którym go otrzymał - uszkodzone. Był jednak w bardzo dobrym humorze, bo przecież w piątek wieczorem został po raz drugi mistrzem Europy.

"Nie dociera to do mnie, bo o tym wcześniej nie myślałem. Bardziej cieszy mnie ten medal i to zwycięstwo, bo były różne przygody. Przełamałem się w pierwszym finałowym pchnięciu. W Berlinie było tak, że cały sezon był bardzo dobry i nie było na mnie mocnych" - ocenił Haratyk.

Nie wybiegał mocno w przyszłość, ale powiedział, że będzie startował we wszystkich ważnych zawodach w sezonie letnim. Nie chce odpuszczać Diamentowej Ligi, bo tam lekkoatleci mogą zarobić najwięcej, a sport - to nie tylko medale, ale także, a może przede wszystkim, praca, która pozwala godnie żyć.

"Nie ma nawet obecnie kiedy nacieszyć się tym. Jak zmierzyć to, że ma się ze sportu nieco więcej pieniędzy, jeżeli my jesteśmy cały czas w rozjazdach? Jeździmy na zgrupowania - w podobne miejsca, więc nawet nie bardzo wiem, na jakim ja teraz poziomie żyje po złotych medal mistrzostw Europy" - przyznał.

W Katarze podczas mistrzostw świata, które odbędą się na przełomie września i października, zamierza walczyć o najwyższe pozycje. Upał i wilgotność nie powinny mu przeszkadzać. Lubi, gdy świeci słońce i w takich warunkach czuje się najlepiej.

Po zdobyciu złotego medalu świętował z byłym kulomiotem - wicemistrzem świata strongmenów Sebastianem Wentą. Jego kolega jest obecnie zawodnikiem Highland games - szkockiej odmiany rywalizacji najsilniejszych ludzi świata.

Haratyk został w Glasgow halowym mistrzem Europy w pchnięciu kulą. Złoty medal zapewniła mu już pierwsza próba, w której uzyskał 21,65 m, co jest jego rekordem życiowym i najlepszym w tym sezonie wynikiem na Starym Kontynencie. Haratyk wyprzedził Niemca Dawida Storla - 21,54 oraz Czecha Tomasa Stanka - 21,25.

Medal Haratyka to 176. krążek biało-czerwonych w historii ich startów w HME. Na ten dorobek składa się 56 złotych, 47 srebrnych i 73 brązowe.

Z Glasgow Tomasz Więcławski (PAP)

autor: Tomasz Więcławski

twi/ krys/