Białoruś. Władze zablokowały dostęp do „Komsomolskiej Prawdy”
Strona internetowa gazety „Komsomolskaja Prawda w Biełarusi” jest w środę zablokowana. Najprawdopodobniej przyczyną blokady było opublikowanie dzień wcześniej „pozytywnych opinii” o mężczyźnie, który śmiertelnie postrzelił funkcjonariusza KGB.
We wtorek gazeta opublikowała materiał z wypowiedziami znajomych Andreja Zelcera, mężczyzny, który śmiertelnie postrzelił pracownika KGB podczas nalotu na jego mieszkanie. On sam został zastrzelony przez funkcjonariuszy. W publikacji "Komsomolskiej Prawdy" znalazły się pozytywne wspomnienia o Zelcerze i opinie o nim.
Prorządowe konta w mediach społecznościowych zareagowały oburzeniem i uznały publikację gazety, podlegającej moskiewskiej redakcji, za skandaliczną. Pojawiły się wezwania do zamknięcia gazety i pociągnięcia autorów publikacji do odpowiedzialności karnej.
We wtorek poinformowano, że w trakcie „działań specjalnych w ramach sprawdzania adresów możliwego pobytu osób związanych z terroryzmem” mieszkaniec domu w Mińsku śmiertelnie postrzelił funkcjonariusza, a następnie sam został zastrzelony. Opublikowano również nagranie, na którym widać mężczyznę ze strzelbą myśliwską i funkcjonariuszy w cywilu, którzy wyłamują drzwi do mieszkania. Później mężczyzna strzela, funkcjonariusze odpowiadają ogniem, a jednego z nich, ociekającego krwią, widać na kadrach z korytarza.
Władze nazwały mężczyznę, który okazał się informatykiem, „wyjątkowo niebezpiecznym” przestępcą, wszczęto sprawę karną dotyczącą zabójstwa funkcjonariusza pełniącego służbę. W sprawie zatrzymano jego żonę, która była obecna w mieszkaniu.
Media państwowe wiążą sprawę z opozycją i twierdzą, że jest ona dowodem, iż oponenci władzy „sięgnęli po terror”. W mediach publikowane są kondolencje różnych struktur państwowych, a także informacje o obywatelach, którzy zapalają świece i składają kwiaty przy siedzibie KGB i pomnikach czekistów.
„Biało-czerwono-białe dranie wybrały terror. Tych szaleńców, ekstremistów, terrorystów będą wypalać gorącym żelazem” - napisał jeden z prorządowych kanałów w Telegramie. (PAP)