O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Aleksandra Konieczna: ofiary przemocy rozpoznaję prawie od razu [WYWIAD]

Jej wizytówką są skomplikowane postaci kobiece. Takie jak Zofia Beksińska w „Ostatniej rodzinie” czy ostatnio Celina w serialu „Minuta ciszy”. Teraz Aleksandra Konieczna pracuje na planie filmu „Szwagier”, który podejmuje temat przemocy domowej. - W mojej rodzinie obowiązywał taki niewerbalny przekaz, że nieważne, że się boisz. Ważne, żeby nie było widać, że się boisz. Wszystko jest na pokaz, a emocje mają być tłumione. Bo emocje szkodzą wizerunkowi i w ogóle wszystkiemu. W tym filmie jestem panią, dla której to, co ludzie powiedzą, jest ważniejsze niż wszystko inne. Także niż jej dzieci – zdradza aktorka w rozmowie z PAP Life.

Aktorka Aleksandra Konieczna. Fot. PAP/Leszek Szymański
Aktorka Aleksandra Konieczna. Fot. PAP/Leszek Szymański

PAP Life: Spotykamy się na planie nowego filmu „Szwagier”, który podejmuje temat skomplikowanych relacji w rodzinie, a w szczególności przemocy domowej. Kim jest pani bohaterka?

Aleksandra Konieczna: Jest matką, powiedziałabym nawet, że matką rodu. Kobietą, która samotnie, bo w tej opowieści nie ma mowy o ojcu, wychowała trójkę, dziś już dorosłych dzieci. W mojej wersji - to znaczy, sama sobie to dopowiadam - jest wczesna śmierć ojca tych dzieci, który może był alkoholikiem i popełnił samobójstwo w lesie. Tak sobie to wymyśliłam.

PAP Life: Po co?

A.K.: Bo dla mnie jest nieodzowne wiedzieć, co wydarzyło się wcześniej. Przecież trójka dzieci, dwie córki i syn, nie wzięła się, jak mówi moja dozorczyni, „z wiatru”, więc musiał być jakiś dawca. Zakładam więc, że ona od początku była matką i ojcem jednocześnie. Kocha te dzieci, ale jest surowa, bardzo twarda, autokratyczna, dzisiaj powiedzielibyśmy toksyczna, bo wychowuje poprzez umniejszanie, stosuje przemoc psychiczną, czasem także fizyczną. Po prostu tak sobie wyobraża, że należy wychowywać dzieci, żeby dały sobie radę. Oczywiście manipuluje nimi na różne sposoby, zastrasza. Nie chcę powiedzieć, że jak typowa matka Polka, bo wywiązałaby się jakaś dyskusja na ten temat, ale sądzę, że sporo jest takich matek. Myślę, że ten scenariusz nie pojawiłby się w wyobraźni ani w sercu Szymona Jakubowskiego (scenarzysta i reżyser filmu „Szwagier” – red.), gdyby nie obserwacja takich kobiet. Zresztą sama mam podobną matkę i znajduję powinowactwo z dziećmi bohaterki. To znaczy na skutek takiego wychowania powstają rysy, które potem są nie do naprawienia przez całe życie.

Więcej

Piłkarz Wojciech Szczęsny z żoną Mariną Łuczenko-Szczęsną. Fot. PAP/Leszek Szymański
Piłkarz Wojciech Szczęsny z żoną Mariną Łuczenko-Szczęsną. Fot. PAP/Leszek Szymański

Pizza na słodko, odnalezienie brytyjskiej opiekunki i inne ciekawostki związane z realizacją filmu o Wojciechu Szczęsnym

PAP Life: Pani mama była taką osobą?

A.K.: Jest. Szymona matka też taka była, bo ona już nie żyje. Ale przecież mnóstwo takich matek jest wokół. Wydawać się może, że w tych rodzinach nie dzieje się jakaś wielka krzywda. A jednak różne uszkodzenia, uzależnienia, od alkoholu i inne, były tego konsekwencją. A córki są często współuzależnione. W tym filmie mamy do czynienia z takim właśnie współuzależnieniem. Typowe dla wielu takich rodzin jest zamiatanie problemów pod dywan, bo co ludzie powiedzą.

PAP Life: Brudy pierzemy we własnym domu.

A.K.: Na przykład w mojej rodzinie obowiązywał taki niewerbalny przekaz, że nieważne, że się boisz. Ważne, żeby nie było widać, że się boisz. Wszystko jest na pokaz, a emocje mają być tłumione. Bo emocje szkodzą wizerunkowi i w ogóle wszystkiemu. Więc w tym filmie jestem tego typu panią, dla której to, co ludzie powiedzą, jest ważniejsze niż wszystko inne. Także niż jej dzieci.

PAP Life: Jak pani, wynosząc tego rodzaju doświadczenie z domu rodzinnego, wychowywała własną córkę?

A.K.: Właśnie chciałam ją wychować w zaprzeczeniu do tego, w jaki sposób sama byłam wychowywana. I tak totalnie się bujnęłam, że nie stawiałam jakichkolwiek granic. Nawet poszłam na takie warsztaty, terapię matek samotnie wychowujących dzieci, po to, żeby się wzmocnić w roli matki, której, jak gdyby nie podejmowałam. To znaczy chciałam się z córką troszkę kolegować. A jak matka ustawia się w roli koleżanki, to trudno potem wyznaczać granice. Wtedy dziecko lubi zdominować matkę. Takie młode mamy w moim środowisku też znam.

Więcej

Reżyserzy filmu "Chłopi", polskiego kandydata do Oscara, DK Welchman i Hugh Welchman. Fot. PAP/Piotr Polak
Reżyserzy filmu "Chłopi", polskiego kandydata do Oscara, DK Welchman i Hugh Welchman. Fot. PAP/Piotr Polak

Od van Gogha do Goi. Twórcy „Twojego Vincenta” pracują nad nowym filmem

PAP Life: Budując postaci, wykorzystuje pani swoje obserwacje?

A.K.: Dzisiaj przeczytałam na Facebooku, że Krystyna Janda napisała, że często mówi do siebie: „Nie myśl, nie myśl. Inne nie myślą i jakoś idą do przodu”. Też wolałabym nie myśleć, wolałabym też przede wszystkim nie obserwować, bo jestem obserwatorem tak bacznym, że po prostu zatracam się w tej obserwacji. To też jest mi bardzo przydatne do zawodu, do czerpania z tego do różnych ról.

PAP Life: Kreując postać, bardziej przydaje się intuicja czy analiza?

A.K.: Najpierw analiza, a potem uruchamiana intuicja. Albo czasem intuicja, a potem dokładanie do tego rysunku, dosyć konkretnego. Nie umiem tego oddzielać. W każdym razie, czucie, obserwacja i wiedza składają się na to, że po prostu od dziecka mam wrażenie, że kolekcjonowałam w sobie różne ludzkie charaktery, zachowania.

PAP Life: Pani potrafi poznać, że ktoś jest ofiarą przemocy?

A.K.: Myślę, że to wcale nie jest aż takie trudne. Oczywiście, pomijam już te oczywiste sygnały, jak sińce czy wykręcone ręce. Takie osoby są też bardzo znerwicowane. Bardzo często reagują agresją, są nadwrażliwie. Otoczenie jest zdziwione ich zachowaniem. Nawet unika ich, bo ciężko jest z takimi ludźmi budować jakiekolwiek relacje. Wydaje mi się, że ofiary przemocy rozpoznaję prawie od razu.

PAP Life: I co dalej? Czasami ofiara zaprzecza, że dzieje się coś złego i nie chce przyjąć pomocy.

A.K.: W większości przypadków ofiara nie chce pomocy.

Więcej

Timothee Chalamet. Fot. PAP/EPA/FABIO CIMAGLIA
Timothee Chalamet. Fot. PAP/EPA/FABIO CIMAGLIA

"To rola jego życia". Krytycy zachwyceni nowym filmem Timothee Chalameta

PAP Life: Dlaczego?

A.K.: Bo zakłamuje rzeczywistość, że tej przemocy nie ma - to po pierwsze. Po drugie, boi się. Często ofiary mają poczucie wyższości moralnej nad swoimi oprawcami. Czują się niemal jak męczennicy, ale z drugiej strony chciałyby cały czas pracować nad rozwojem oprawcy. Tymczasem zakładanie, że druga osoba może się zmienić, to jest początek każdej frustracji. Druga osoba wtedy się zmieni, kiedy sama tego zechce. Ale to poczucie misji u ofiar, bycia wyższą moralnie, to jest pomieszanie z poplątaniem, kocioł po prostu. W moim wieku, z moją wiedzą najchętniej unikam takich osób.

PAP Life: Czyli nie deklaruje pani: „Musisz coś zrobić, ja cię z tego wyciągnę”?

A.K.: Nikt chętnie nie reaguje na: „musisz to”, „musisz tamto”, ale osoba uzależniona reaguje wyjątkowo źle. Dlatego też, jak pada: „musisz zrobić to dla matki”, „musisz zrobić to dla dziecka”, to tych „musisz” jest po prostu tyle, że osoba uzależniona może czuć się zmęczona tymi oczekiwaniami. Osoba uzależniona - dajmy na to od alkoholu - pije alkohol, a osoba współuzależniona pije tę osobę, która jest oprawcą, tak jak alkohol. Nie ma tutaj żadnej różnicy między osobą współuzależnioną a uzależnioną, mechanizmy są takie same. I skutki są niestety takie same, często śmiertelne.

PAP Life: Wracając do filmu. Pani bohaterka wie, że jej córka jest ofiarą przemocy?

A.K.: Myślę, że absolutnie to wyczuwa. Z drugiej strony, chce utrzymać status quo małżeństwa, bo jest osobą bardzo wierzącą, a małżeństwo to sakrament. Sama pamiętam, że mimo tego, co działo się w naszych rodzinach - moja była wielopokoleniowa i mieszkaliśmy wszyscy razem w dużej willi odziedziczonej po Niemcach - babcia powtarzała, że w naszej rodzinie rozwodów nie będzie. Mojego ojca, który pił, umieściła w komórce przy piwnicy, żeby ludzie nie widzieli, jak był pijany. Od czasu do czasu, właściwie dwa razy dziennie, kiedy ona dawała mu znać, schodził do piwnicy, żeby się napić wina, które sama toczyła. Picie było pod jej kontrolą.

Więcej

Aktor Eryk Kulm. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Aktor Eryk Kulm. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Eryk Kulm: Chopin już ze mnie wyszedł [WYWIAD]

PAP Life: Wydaje mi się, że dziś wpływ kościoła nie jest tak silny. Przecież bardzo wiele małżeństw się rozwodzi.

A.K.: Myślę, że jednak wiele osób wciąż liczy się z tym, co powie ksiądz. Zauważmy, kto zwyciężył ostatnie wybory. Połowa Polski to są ludzie, którzy bardzo pragną porządku, silnej władzy i skłonni są też zafałszowywać rzeczywistość, żeby nie burzyć tych mitów, że rodzina jest najważniejsza, a sakrament małżeński to jeden z wyższych sakramentów.

PAP Life: Z Pauliną Gałązką po raz drugi gracie matkę i córkę. Poprzednio spotkałyście się w filmie „Diabeł”. Jak się tworzy taką relację na planie?

A.K.: Z Pauliną Gałązką w „Diable” spotkałyśmy się tylko jeden raz na planie, ale od razu był między nami taki flow, niezwykły przepływ energii. Nie wiem, czy Paulina też to wyczuwa we mnie. Z Olą Adamską, moją drugą filmową córeczką, też mam taki przepływ. Taka cudowna kobieca siła, otwartość, czujność, uważność, poczucie humoru, po prostu wszystko.

PAP Life: W filmowych historiach mamy nadzieję, że bohater przechodzi przemianę. Ciekawa jestem, czy pani bohaterka też zrozumie swoje błędy.

A.K.: Na to zawsze liczą widzowie, chociaż w życiu wcale tak nie jest. Mam nadzieję na pewien myk w ostatniej scenie, którą gram. Że jednak ta postać się zmienia, chociaż zewnętrznie wygląda tak samo i tak samo się zachowuje, ale toczą się łzy po tej kamiennej twarzy. Myślę, że to jest bardzo ciekawe grać osobę, która ma absolutnie zacementowane wszystkie uczucia. Choćby patrzyła na swoje dziecko, które skazuje na śmierć.

Więcej

Borys Szyc. Fot. PAP/Andrzej Lange
Borys Szyc. Fot. PAP/Andrzej Lange

Borys Szyc jako baron Krzeszowski w filmowej „Lalce”

PAP Life: Można zrozumieć motywy jej postępowania?

A.K.: Rozumiem ją, ale jej nie lubię, wręcz nienawidzę. Widzę po prostu, jak takie osoby trwale naznaczają swoje dzieci. To jest jakaś masakra. Takie panie należałoby leczyć, oczywiście jeśli chcą się leczyć. (PAP Life)

Rozmawiała Iza Komendołowicz

ikl/ag/moc/ep/

Aleksandra Konieczna – aktorka i reżyserka teatralna. Trzykrotna laureatka Orła za pierwszoplanowe role w filmach „Ostatnia rodzina” i „Boże Ciało” oraz drugoplanową kreację w obrazie „Jak pies z kotem”. Popularność przyniosła jej rola w telenoweli „Na Wspólnej” (od 2008). Obecnie związana z Teatrem Powszechnym w Warszawie. Ma 59 lat. Jest mamą 29-letniej Julii.

Zobacz także

  • Kadr z filmu "Brat". Fot. Materiały prasowe
    Kadr z filmu "Brat". Fot. Materiały prasowe
    Specjalnie dla PAP

    Jak powstał film "Brat"? Zaczęło się od sceny, którą reżyser widział pod więziennym murem [WIDEO]

  • Brytyjska aktorka/członkini obsady Cynthia Erivo, amerykański reżyser Jon M. Chu i amerykańska aktorka/członkini obsady Ariana Grande. Fot. PAP/EPA/NEIL HALL
    Brytyjska aktorka/członkini obsady Cynthia Erivo, amerykański reżyser Jon M. Chu i amerykańska aktorka/członkini obsady Ariana Grande. Fot. PAP/EPA/NEIL HALL

    Reżyser zapomniał krzyknąć „Cięcie!” i tak powstała najbardziej emocjonalna scena „Wicked: Na dobre”

  • Kadr z filmu "Piernikowe serce", Katarzyna Żak. Fot. Agnieszka Zegier/materiały prasowe
    Kadr z filmu "Piernikowe serce", Katarzyna Żak. Fot. Agnieszka Zegier/materiały prasowe
    Specjalnie dla PAP

    Katarzyna Żak: pozwoliłam córkom na dokonywanie własnych wyborów [WYWIAD]

  • Aktor Mark Ruffalo. Fot. PAP/EPA/ALLISON DINNER
    Aktor Mark Ruffalo. Fot. PAP/EPA/ALLISON DINNER

    Mark Ruffalo zagra główną rolę w thrillerze o Janie Pawle II

Serwisy ogólnodostępne PAP