O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Obligacje rynków wschodzących nadal atrakcyjne dla inwestorów - Skarbiec TFI (opinia)

Obligacje rynków wschodzących mogą nadal być atrakcyjną klasą aktywów dla inwestorów - uważa Grzegorz Zatryb, zarządzający funduszami Skarbiec TFI. Jego zdaniem, bardziej atrakcyjny w czwartym kwartale może okazać się zakup akcji europejskich niż amerykańskich, dużego potencjału do wzrostu nie mają natomiast surowce.

Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

"Obligacje - jeżeli ktoś chce prowadzić portfel z prawdziwego zdarzenia - muszą być w nim obecne, więc nie unikniemy zainwestowania w tę klasę aktywów. Obligacje korporacyjne, podobnie jak akcje, będą korzystały z tego, że mamy bardzo dobrą koniunkturę gospodarczą w Polsce i na świecie. I tutaj nadal można wygenerować zysk, który powinien być zadowalający" - powiedział Grzegorz Zatryb.

"Rynki bazowe znajdują się teraz na poziomach, które nie dają szczególnych perspektyw na zarobek. Nie ma też co liczyć, że zarobi się na wzroście cen obligacji. Bieżąca rentowność na rynkach rozwiniętych jest niska, szczególnie w Europie, gdzie krążymy wokół zera. Znacznie ciekawej wyglądają rynki wschodzące, gdzie od wielu miesięcy mamy hossę. Wśród rynków rozwijających się są takie, które pozwoliły w tym roku zarobić po kilkanaście procent. Jest to pochodna globalnej poprawy sytuacji gospodarczej - po raz pierwszy od dłuższego czasu wzrost gospodarczy na rynkach wschodzących jest istotnie wyższy niż na rynkach rozwiniętych" - dodał.

Jego zdaniem, nawet jeśli w horyzoncie kilku kwartałów na rynkach bazowych stopy procentowe zaczęłyby rosnąć - co patrząc na dylematy Fed nie jest oczywiste - nie jest to równoznaczne ze złą sytuacją na rynkach wschodzących. Tam przez dłuższy czas będziemy obserwować kompresje marż kredytowych, dalej będzie tam można zarobić korzystając z wysokiej rentowości.

W ocenie Grzegorza Zatryba perspektywy dla polskich papierów również są dobre.

"Polska jest w pewnym sensie rynkiem pomiędzy krajami rozwijającymi się i rozwiniętymi. Z jeden strony RPP nie widzi możliwości, ani potrzeby, podwyżek stóp procentowych jeszcze przez długi czas, ale jeśli chodzi o ceny to podążamy za niemieckim rynkiem" - powiedział.

"Polski rynek od początku roku skorzystał na hossie, rentowności dziesięciolatek z okolic 4 proc. mocno zbliżyły się do 3 proc. Polski rynek dał w tym roku porządnie zarobić, co dla wielu było zaskoczeniem. Sądzę, że jak najbardziej będzie można zarobić na funduszach dłużnych jeszcze przez dłuższy czas" - dodał.

W ocenie zarządzającego funduszami Skarbiec TFI, w ostatnim kwartale tego roku bardziej opłacalny może okazać się zakup akcji firm z Europy niż inwestowanie na Wall Street.

"Na giełdach w USA mamy zaawansowaną fazę cyklu gospodarczego, natomiast wzrost w Europie będzie przyspieszał. Mocniejsze euro zaskoczyło inwestorów, ale trzeba pamiętać, że kilka tygodni czy nawet miesięcy zmian na rynku walutowym nie jest w stanie zmienić układu sił w światowej gospodarce. W ostatnim kwartale tego roku zalecałbym więc przeważanie spółek europejskich w portfelach inwestycyjnych i niedoważanie spółek amerykańskich" - powiedział.

Grzegorz Zatryb podziela przekonanie, że w przypadku małych i średnich spółek kluczowa będzie selekcja spółek.

"Na pewno duża część firm poradzi sobie dobrze, korzystając na koniunkturze gospodarczej, załapią się na falę środków z Unii Europejskiej, natomiast inne, które opierały się na niskich kosztach pracy mogą mieć problemy z zyskownością" - powiedział.

"Dlatego na pewno nie będziemy mieć w najbliższym czasie takiej sytuacji, że mniejsze firmy jako cały sektor będą bić WIG 20 na głowę, tym bardziej, że duże spółki wydają się być bardziej odporne na reformę otwartych funduszy emerytalnych" - dodał.

Grzegorz Zatryb jest zdania, że surowce nie są perspektywiczną klasą aktywów. Zwrócił przy tym uwagę na widoczne znaczenie zmniejszenia zapotrzebowania globalnych gospodarek na surowce strategiczne, jak właśnie metale, na które popyt rośnie wraz z rozwojem procesu urbanizacji i elektryfikacji na świecie.

"W ujęciu długoterminowym nie jest to rynek z perspektywami, bo rozwój idzie w takim kierunku, ze globalna materiałochłonność gospodarek nie będzie już tak duża jak jeszcze klika lat temu. Jedyna szansa na podtrzymanie zapotrzebowania na surowce to założenie, że Afryka się będzie elektryfikować - ale to dosyć odległa i niepewna perspektywa" - stwierdził zarządzający funduszami Skarbiec TFI.

"Surowce w ostatnich kilku latach padły ofiarą dwóch zjawisk. Po pierwsze jest to rozwój technologii. Jesteśmy w stanie wydobywać ropę naftowa w takich miejscach, które jeszcze 20 lat temu były kompletnie nie do pomyślenia. I można to robić coraz taniej. To dotyczy także efektywności przy zużyciu metali czy energii. Drugim zjawiskiem jest to, że rynki wschodzące, które od lat 90. zaczynały stawać się częścią światowej gospodarki, dokonały już inwestycji infrastrukturalnych, które były najbardziej materiało- i surowcochłonne. Obecnie nie ma już takich ogromnych inwestycji, jak np. przy elektryfikacji ogromnych obszarów Chin, budowie dróg czy torów kolejowych" - dodał.

Grzegorz Zatryb uważa, że polityka luzowania ilościowego prowadzona w ostatnich latach przez globalne banki centralne nie miała znacznego pozytywnego przełożenia na gospodarkę realną.

"Teoretycznie Fed i EBC prowadziły politykę nazywaną luzowaniem ilościowym, ale tak naprawdę w praktyce wyglądało to zupełnie inaczej z uwagi na struktury gospodarek, a dokładniej rynków finansowych. W USA luzowanie ilościowe miało szansę trafić bezpośrednio do sektora realnego, bo tam większość finansowania, prawie ok. 80 proc., odbywa się poprzez rynek papierów dłużnych, a ok. 20 proc. to jest kredyt bankowy. W Europie kontynentalnej jest dokładnie na odwrót i wysiłki EBC kończyły się na sektorze bankowym, którego problemem w znacznym stopniu nie była płynność, ale niedokapitalizowanie. W obu przypadkach na pewno największy efekt był na rynkach finansowych - w USA powiązane to jakoś tam było z tym, co się działo w gospodarce realnej. W Europie to było dużo bardziej stopniowe i z buforem w postaci niewydajnego systemu bankowego, co w efekcie musiało trwać dłużej" - powiedział.

"Nie jestem do końca przekonany, co jest przyczyną a co skutkiem - czy poprawa wzrostu gospodarczego wynika z tego, ze gospodarka realna w Europie lepiej absorbuje środki z luzowania ilościowego, czy te środki są absorbowane, bo koniunktura ruszyła i gospodarka w naturalny sposób potrzebuje więcej pieniądza" - dodał.

Grzegorz Zatryb, zarządzający funduszami Skarbiec TFI, brał udział w zorganizowanej przez PAP Biznes piętnastej debacie "Strategie rynkowe TFI".

Piotr Rożek (PAP Biznes)

pr/

Zobacz także

  • Fot. PAP/Rafał Guz
    Fot. PAP/Rafał Guz

    To nie koniec wzrostów na GPW; utrzyma się przewaga dużych spółek - UI TFI (opinia)

  • Fot. PAP/Rafał Guz
    Fot. PAP/Rafał Guz

    Koniunktura sprzyja rynkowi akcji; dobre perspektywy mają przed sobą duże spółki - KBC TFI (opinia)

  • Fot. PAP/Rafał Guz
    Fot. PAP/Rafał Guz

    Rynki akcji patrzą na USA, one dadzą sygnał zakończenia hossy - PKO TFI (opinia)

  • Fot. PAP/Rafał Guz
    Fot. PAP/Rafał Guz

    Akcje i dług rynków wschodzących nadal atrakcyjniejsze niż rynki rozwinięte - TFI PZU (opinia)

Serwisy ogólnodostępne PAP