Pożary w Turcji. Były żołnierz przyznał się do podłożenia ognia
Były żołnierz, związany według władz z organizacją FETO uznawaną przez Turcję za terrorystyczną, przyznał się do podłożenia ognia w Bursie na zachodzie kraju. Wyznał, że chce spędzić resztę życia w więzieniu po tym, gdy wyrzucono go z domu rodzinnego - przekazał we wtorek dziennik „Hurriyet”.
30-latek został zatrzymany w niedzielę, gdy sąsiedzi widzieli go w lesie z kanistrem na benzynę. Mieszkańcy byli bliscy zlinczowania mężczyzny, jednak zostali powstrzymani przez policję, która przewiozła podejrzanego na komendę policji.
Zatrzymany przyznał się do zakupu benzyny na lokalnej stacji i podpalania kilku drzew. „Wyrzucono mnie z domu. Chciałem iść do więzienia na dożywocie. Na chwilę uległem diabłu i podpaliłem las” – powiedział. Wiarygodność zeznań potwierdziły nagrania ze stacji. Jego wujek przyznał, że 30-latek sprawiał wrażenie osoby z problemami psychicznymi, był agresywny i popadł w konflikt z rodziną.
W pożarach lasów w prowincji Bursa, które wybuchły w ostatni weekend, zginęły cztery osoby. Ogień został w większości opanowany, a sytuacja jest obecnie najpoważniejsza w obszarze położonym na południe od Bursy - czwartego co do wielkości miasta kraju. W kilkuset pożarach, z którymi tureckie władze mierzą się od miesiąca, zginęło łącznie 17 osób.
Prezydent Recep Tayyip Erdogan powiedział w poniedziałek, że w sprawach podpaleń podejrzanych jest 99 osób.
Cytowani przez agencję Associated Press urzędnicy ostrzegli, że kraj czeka „tydzień podwyższonego ryzyka pożarowego”. Rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjają wyjątkowe wysokie temperatury, wiatr oraz brak opadów.
Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ kar/ sma/